Ambasador Chin w Wielkiej Brytanii, Liu Xiaoming, w reakcji na sugestię, że brytyjski lotniskowiec z amerykańskimi samolotami na pokładzie mógłby przepłynąć w pobliżu Wysp Spratly, do których Chiny roszczą sobie wyłączne prawo (wyspy te są przedmiotem sporu terytorialnego między Chinami, Tajwanem i Wietnamem), zaapelował do Brytyjczyków by ci "nie wykonywali za kogoś brudnej roboty". Była to sugestia, że Brytyjczycy chcą wysłać okręt w sporny rejon z inicjatywy USA.
Chiński dyplomata odrzucił argument, że brytyjska Royal Navy będzie korzystała z zapewnionej przez prawo międzynarodowe swobody żeglugi.
- Morze Południowochińskie jest dużym zbiornikiem, ma trzy miliony kilometrów kwadratowych, nie mamy nic przeciwko temu, gdy ktoś po nim żegluje, ale nie może wpływać na chińskie wody terytorialne - powiedział Liu Xiaoming.
- Jeśli tego nie robicie, nie ma problemu. Morze Południowochińskie jest wystarczająco rozległe, by korzystać ze swobody żeglugi - dodał.
Wyspy Spratly i Wyspy Paracelskie - niewielkie, strategicznie położone archipelagi na Morzu Południowochińskim, są przedmiotem sporów terytorialnych między państwami Azji Południowo-Wschodniej.