Rok 2018 w polskiej polityce: Gdzie są granice „dobrej zmiany”

Przyjrzeliśmy się najlepszym i najgorszym pomysłom, które określiły politycznie mijający rok.

Aktualizacja: 25.12.2018 05:45 Publikacja: 23.12.2018 23:01

W polityce rok 2018 był okresem przemian

W polityce rok 2018 był okresem przemian

Foto: Jerzy Dudek

Trzeci rok „dobrej zmiany” na dobre pokazał jej ograniczenia. Z jednej strony te granice wyznacza swoimi interwencjami Bruksela i Waszyngton. Z drugiej – wzmacniająca się opozycja. Zaczął też zmieniać się elektorat Zjednoczonej Prawicy, który jak przyznawał np. prof. Waldemar Paruch, jeden z najbliższych doradców Jarosława Kaczyńskiego, w dużej mierze chce teraz spokoju i wygaszenia emocji, „zwrotu do centrum”. Inaczej też – co pokazały sondaże dla Nowogrodzkiej, a o czym się dowiadujemy – reaguje na argumenty dotyczące łamania praworządności i coraz bardziej uznaje, że zarzuty o niszczeniu rządów prawa nie są bezzasadne.

Mijający rok był rokiem przemian. Nie tylko w obozie władzy, ale też opozycji. Swoją pozycję znacznie umocnił lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, najlepiej oceniany w sondażach lider partii opozycyjnej. Na horyzoncie coraz silniej widać zarysy nowego projektu politycznego Roberta Biedronia. Konsoliduje się też prawica poza PiS.

Wiele z tych procesów to efekty decyzji politycznych podjętych od czasu wyborów w 2015, ale efekty kilku z tych, które podjęli politycy w tym roku będziemy mogli już wkrótce ocenić. PiS chciało zablokować pojawienie się w eurowyborach nowych projektów. Ale nową ordynację do Parlamentu Europejskiego zablokował prezydent Andrzej Duda. Już w maju może okazać się, jak ważna to była decyzja.

To wszystko wyznacza kurs PiS na 2019 rok, ale będzie też wyznaczać działania opozycji. Trzeci rok dobrej zmiany był tak obfitujący w wydarzenia – podobnie jak dwa poprzednie – że można by uznać, że mijają dwie kadencje, a nie jedna. I że wydarzenia dwóch kadencji zostały skompresowane w kilkanaście miesięcy. To dotyczy zarówno zużycia obozu władzy, jak i zmian po stronie opozycji. Oto nasz przegląd pięciu najlepszych i najgorszych pomysłów, które definiowały polityczny rok 2018, mając efekt dla następnej, podwójnej kampanii wyborczej.

+

Porozumienie szefowej Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer i lidera PO Grzegorza Schetyny utorowało drogę opozycji do dobrego wyniku w dużych miastach jesienią 2018 roku. Jej początki nie były łatwe, ale ostateczne porozumienie dawało podmiotowość Nowoczesnej i stanowiło dobrą zapowiedź na przyszłość. Dobrze wybrane okazały się też komponenty strategii: postawienie na Rafała Trzaskowskiego w Warszawie, przesłanie „polaryzacyjne” zmieniające zarówno wybory w stolicy, jak i ogólnie wybory samorządowe w pierwszą szansę od wyborów do pokonania PiS dla wyborców opozycji. – To będzie pierwszy krok – mówił Rafał Trzaskowski. Trafne okazało się też postawienie na przesłanie dla kobiet w wykonaniu Lubnauer, Nowackiej i polityczek Nowoczesnej, jak posłanka Monika Rosa: Wyraziste kandydatki, program dla kobiet, hasło „Ten rząd obalą kobiety” okazało się skuteczne w mobilizacji tej grupy elektoratu, co pokazały wyniki wyborów i sukcesy kobiet-kandydatek.

+

Kampania, której PiS się nie spodziewał. Do tej pory można było odnieść wrażenie, że to partia rządząca dominuje w mediach społecznościowych. Ale mała grupa działaczy PSL – z szefem młodzieżówki Miłoszem Motyką na czele – wykorzystała media społecznościowe jako zabójczą broń wobec PiS akcją „Sami Swoi” przedstawiającą zawrotne zarobki radnych i polityków PiS w terenie.

Akcja – prowadzona w lekki i zabawny sposób – szybko trafiła do mediów tradycyjnych. I zmusiła też PiS do reakcji. Jarosław Kaczyński nakazał działaczom wybór: albo intratne posady, albo kandydowanie w wyborach.

Ten projekt PSL wpisuje się też w dobry rok dla ludowców i jej lidera. Mimo zmasowanego ataku PSL przetrwało najważniejsze dla siebie wybory, a bez Władysława Kosiniaka-Kamysza i PSL żadna koalicja anty-PiS w wyborach do Sejmu nie jest możliwa.

+

Donald Tusk, choć wciąż pełni funkcję szefa Rady Europejskiej, jednak w tym roku jego wpływ na polską politykę był już bardzo zauważalny. To wszystko dzięki przemyślanej strategii. Tusk w trakcie swojego przemówienia w Łodzi 10 listopada w praktyce wyznaczył opowieść opozycji na majowe wybory do PE i linię podziału – Unia albo Polexit szykowany zdaniem Tuska przez PiS. Mobilizował też opozycję do działania. Jego wcześniejsze wystąpienie przed komisją ds. Amber Gold okazało się nie tylko katastrofą dla PiS, ale też wzmocniło morale opozycji.

Były premier nie stracił nic ze swojego wyczucia politycznych tematów i okazji, pokazał też, że kilka lat w Brukseli wzmocniły i poszerzyły jego możliwości budowania chwytliwych opowieści. Dla wszystkich, którzy uznali albo liczyli na to, że już „nie będzie mu się chciało”, ten rok pokazał, jak bardzo się mylili.

Byłemu premierowi pomógł też PiS swoją taktyką obsesyjnych niemal ataków. Jej kumulacją było wezwanie byłego premiera przed komisję ds. Amer Gold, z katastrofalnymi dla partii rządzącej skutkami.

+

PiS po wynikach wyborów samorządowych, porażkach w dużych i średnich miastach oraz aferze KNF bardzo potrzebowało sposobu na wyjście z defensywy. Udało się to dzięki być może najlepszemu pojedynczemu politycznemu manewrowi w tym roku – wnioskowi o wotum zaufania dla premiera Mateusza Morawieckiego. Udało się dzięki niemu nie tylko zaskoczyć opozycję, co miało dobry efekt na koniec trudnego dla PiS roku. Ale przede wszystkim zakończyło też trwające w PiS dyskusje i apele do Jarosława Kaczyńskiego ze strony wrogów premiera, by zmienić premiera, póki jest to jeszcze możliwe. Teraz Morawiecki poprowadzi PiS do następnych wyborów, na początku przyszłego roku ma też przedstawić nowy program partii. Może być w nim np. propozycja obniżki podatków.

To ma być de facto początek kampanii PiS do Sejmu. Ale nie byłoby tego, gdyby nie zwrot zapoczątkowany wnioskiem o wotum zaufania. Pomogła też opozycja, która składając wniosek o konstruktywne wotum nieufności, wytworzyła sytuację umożliwiającą partii Jarosława Kaczyńskiego przejście do kontrofensywy.

+

Reforma nauki i szkolnictwa wyższego to jedna z najszerszych i najbardziej ambitnych zmian, które rząd Zjednoczonej Prawicy przeprowadził w trakcie swojej kadencji. Jak się okazuje, była to również ostatnia tak duża reforma w tej kadencji.

Wicepremier Jarosław Gowin postawił na wielomiesięczne, mozolne i szerokie konsultacje z całym środowiskiem – inaczej niż większość jego kolegów ze Zjednoczonej Prawicy, którzy ogromne zmiany wprowadzali nie tylko bez konsultacji. Choć Konstytucja dla nauki od początku wzbudzała wiele niepokojów w środowiskach naukowych, zwłaszcza wśród humanistów, to MNiSW mogło się zasłaniać, że o zmianach rozmawiało.

Gowin dzięki sprawnej strategii politycznej przełamał też opór potężnych sił wewnątrz PiS, w tym marszałka Terleckiego i jego środowiska. Wydatnie pomogło to, że miał za sobą poparcie części środowiska akademickiego. Nie zaszkodził nawet zorganizowany w ostatniej chwili protest na niektórych uczelniach.

Sukces Koalicji Obywatelskiej okazał się krótkotrwały. A sytuacja opozycji na koniec 2019 roku wcale jest daleka od tego, jakie nastroje panowały tuż po ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych 21 października. Wszystko za sprawą toksycznej i niszczącej zaufanie sytuacji na linii PO–Nowoczesna. W odbiorze wyborców Grzegorz Schetyna chciał rozbić klub swojego koalicjanta, chociaż oczywiście przyczyny sytuacji były bardziej złożone. Politycy PO już wcześniej liczyli na reintegracje klubów, jednak efekt jest taki, że pozycja Schetyny i Platformy znacznie się skomplikowała, Nowoczesna ma w dalszym ciągu własny klub, a mniejsze partie (w tym Nowoczesna) próbują budować sojusz wobec lidera Platformy, mając na uwadze los Katarzyny Lubnauer. Trudno się dziwić, że nawet w PO niektórzy politycy są zdegustowani i rozczarowani postawą swojego przywództwa.

-

Po 1989 roku nie było chyba jednego aktu prawnego, który uchwalony przez Sejm, miałby tak katastrofalne skutki dla pozycji Polski w świecie jak ustawa o IPN. Kryzys wywołany ustawą zdominował pierwszą część roku i zabrał premierowi Mateuszowi Morawieckiemu niemal wszystkie możliwości narzucania własnej agendy. Ujawnił też, jak bardzo Polska jest nieprzygotowana na reagowanie w takich sytuacjach. PiS nie miało wyjścia: po długich zakulisowych rozmowach wycofano się z najbardziej szkodliwych zapisów w ustawie. I chociaż wspólna deklaracja Morawiecki-Netanjahu była politycznym sukcesem, to droga do tego sukces była naprawdę kosztowna. Sprawa pokazała też brak kontroli władz PiS nad ustawami, które przechodzą przez parlament i nieumiejętność przewidzenia ich efektów.

Opozycja od kilkunastu miesięcy snuje opowieść o polexit szykowanym przez PiS. Ale dopiero wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności pytań prejudycjalnych do TSUE z polską konstytucją nadał tej opowieści moc, która doprowadziłą do powstania fali mobilizacyjnej anty-PiS w dużych miastach. Tego nie spodziewała się Nowogrodzka i dlatego po wyborach zwalczenia narracji o „polexit” stało się jednym z kluczowych zadań PiS. Reforma wymiaru sprawiedliwości została częściowo cofnięta, a opór środowiska sędziowskiego i działania Brukseli miały swój efekt.

To nie był dobry rok dla prezydenta Andrzeja Dudy. To był wręcz rok jego porażek. Klęska pomysłu referendum, zagubienie strategiczne i taktyczne, nieprzemyślane, wręcz dziwaczne komunikaty w mediach społecznościowych, słowa o „wyimaginowanej wspólnocie” – można by długo wymieniać. Dryf Pałacu Prezydenckiego pogłębia się z każdym miesiącem. Nic bardziej nie było symptomatyczne dla tego roku prezydenta Andrzeja Dudy niż nieudana wyprawa do Australii, której celem było doprowadzenie do zakupu australijskich fregat. Pomysł został w ostatniej chwili zablokowany, a Duda został z niczym. Cała sprawa uderzyła też w międzynarodowy wizerunek i wiarygodność Polski.

Zrealizowanie przez PiS programu 500 + sprawiło, że wyborcy inaczej zaczęli patrzeć na obietnice i zobowiązania polityków. Platforma tego nie zauważyła i sama postanowiła obniżyć bonifikaty za przekształcenie użytkowania wieczystego w Warszawie. To wywołało kryzys i dało PiS amunicję do twierdzenia, że Platforma z każdej swojej wyborczej obietnicy się wycofuje. Trzaskowski nie miał wyjścia i musiał z obniżki bonifikat się wycofać. Politycy PO twierdzą, że to pokazuje, jaką drogą przeszła partia, która szybko potrafi wycofać się ze swoich błędów. Ale to marne pocieszenie. Zwłaszcza że to Platforma przez miesiące podkreślała, że to, jak będzie rządzić w Warszawie, będzie wyznacznikiem tego, jak będzie rządzić w Polsce.

Trzeci rok „dobrej zmiany” na dobre pokazał jej ograniczenia. Z jednej strony te granice wyznacza swoimi interwencjami Bruksela i Waszyngton. Z drugiej – wzmacniająca się opozycja. Zaczął też zmieniać się elektorat Zjednoczonej Prawicy, który jak przyznawał np. prof. Waldemar Paruch, jeden z najbliższych doradców Jarosława Kaczyńskiego, w dużej mierze chce teraz spokoju i wygaszenia emocji, „zwrotu do centrum”. Inaczej też – co pokazały sondaże dla Nowogrodzkiej, a o czym się dowiadujemy – reaguje na argumenty dotyczące łamania praworządności i coraz bardziej uznaje, że zarzuty o niszczeniu rządów prawa nie są bezzasadne.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces