Po sobotnich protestach w Paryżu, w czasie których w centrum miasta doszło do licznych aktów wandalizmu i starć z policją, francuski premier Edouard Philippe poinformował o przełożeniu wprowadzenia podatku, który miał doprowadzić do znacznego wzrostu cen paliw, w tym przede wszystkim oleju napędowego.
Teraz przedstawiciel Pałacu Elizejskiego powiedział AP, że prezydent Francji zdecydował "pozbyć się kwestii podatku" (dosł. get rid of the tax), co oznacza, że władze Francji w ogóle się z niego wycofają.
Premier Francji Edouard Philippe powiedział posłom, że podatek nie znalazł się w budżecie na 2019 rok, a rząd jest "gotowy na dialog".
Jak podkreśla AP budżet może być nowelizowany, albo renegocjowany w trakcie roku budżetowego.
W czasie trwających od połowy listopada protestów żółtych kamizelek zginęły cztery osoby. Protesty postrzega się jako ruch sprzeciwu nie tylko przeciwko podwyżce podatku, ale również przeciwko całej polityce Macrona, z którego obecnie zadowolonych jest zaledwie 23 proc. Francuzów.