Pierwszy zjazd organizacji Sojusz na Białorusi odbył się w lipcu w graniczącym z Rosją Witebsku. Wtedy, jak twierdzą lokalne niezależne media, udział w nim wzięli nawet prawosławni duchowni. Szefem organizacji jest Siergiej Baburin, znany rosyjski imperialista. Tym razem udał się na zachód kraju – do Grodna. Zjazd zwolenników zjednoczenia Białorusi i Rosji odbył się w poniedziałek, ale został całkowicie zignorowany przez białoruskie media państwowe. Poinformowała o tym natomiast białoruska redakcja propagandowej rosyjskiej agencji Sputnik, która nawet zaprosiła Baburina do swojego studia. Tłumaczył tam, że celowo przeprowadził imprezę 17 września, ponieważ uważa, że w 1939 roku doszło do „zjednoczenia Białorusi”. Co więcej, członkowie jego organizacji zwrócili się do prezydenta Aleksandra Łukaszenki, by ustanowił tego dnia nowe święto państwowe.

Baburin od lat słynie ze swoich imperialistycznych poglądów, nigdy zresztą nie zdejmuje z marynarki znaczka z flagą Imperium Rosyjskiego. Startował w tegorocznych wyborach prezydenckich w Rosji, ale zajął ostatnie miejsce z wynikiem 0,65 proc. W pierwszej dekadzie XXI w. był deputowanym, a nawet wiceprzewodniczącym rosyjskiej Dumy. Od lat zajmuje się głównie propagowaniem idei integracji państw byłego ZSRR. W 2014 r. z rąk Władimira Putina dostał medal za „Za wyzwolenie Krymu i Sewastopola”. Siedząc w studiu rosyjskiego radia w Mińsku, z zaniepokojeniem mówił o „ekspansji Kościoła katolickiego na Białorusi” oraz stwierdził, że integracja w ramach Państwa Związkowego Białorusi i Rosji (ZBiR) jest jedynym „sposobem na przetrwanie”.

– Przez wiele lat nikt nie wspominał o ZBiR i wydawało się, że wszyscy o tym zapomnieli. Od niedawna jednak temat jest mocno rozkręcany przez rosyjskie media. Sputnik na Białorusi prowadzi ekspansję w popularnych sieciach społecznościowych. Mocno się tam promuje, a nawet skupuje różnego rodzaju grupy tematyczne. Przekupił już wielu dziennikarzy, również tych niezależnych – mówi „Rzeczpospolitej” znany białoruski bloger Eduard Palczys.

Wiele wskazuje na to, że rządzący od prawie ćwierćwiecza prezydent Łukaszenko trafił we własną pułapkę. Wielokrotnie wspominał, że to on namówił ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna do powołania w 1997 r. Związku Białorusi i Rosji. Świadkowie tamtych wydarzeń twierdzą, że podpisując się pod tak głęboką integracją z Moskwą, Łukaszenko chciał zastąpić schorowanego Jelcyna. To dlatego zadeklarował utworzenie w przyszłości wspólnego parlamentu, wprowadzenie wspólnej waluty i ujednolicenie systemu prawnego. Z założeń ZBiR wynika, że pojawić się ma też wspólna flaga i godło. Z dotychczasowych propozycji wynika, że flaga miałaby przypominać godło radzieckie – dwie żółte gwiazdy na czerwonym tle.

Prawdopodobnie integracja w ramach ZBiR będzie jednym z głównych tematów podczas piątkowego spotkania Putina i Łukaszenki w Soczi. – Rosja w ostatnim czasie namawia Łukaszenkę do działań w ramach ZBiR – mówi „Rzeczpospolitej” znany rosyjski politolog Aleksiej Muchin. – Wspólnej waluty na razie nie będzie, ale powołanie wspólnego parlamentu jest jak najbardziej możliwe – dodaje.