Fizyk dr Grzegorz Brona był dotąd prezesem Creotech Instruments, polskiej firmy technologicznej, która zasłynęła, ogłaszając plany stworzenia platformy do seryjnej budowy satelitów. O tym, że jest najpoważniejszym kandydatem do objęcia sterów w rządowej agencji, pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Informowaliśmy, że 21 lutego jego kandydaturę pozytywnie zaopiniowała rada Polskiej Agencji Kosmicznej, złożona z przedstawicieli rządu, nauki i biznesu.

Ostateczna decyzja należała do Morawieckiego. Wybór premiera kończy okres kilkunastomiesięcznych zawirowań w agencji. Po tym, gdy w październiku 2016 roku ówczesna premier Beata Szydło odwołała prezesa prof. Marka Banaszkiewicza, agencją kierował wiceprezes ds. obronnych płk Piotr Suszyński. Budziło to kontrowersje prawne, bo zgodnie z ustawą o PAK p.o. prezesa można być najwyżej pół roku.

Wybór nowego szefa agencji przedłużał się z powodu kłótni w rządzie. O to, kto zachowa wpływy w instytucji, spierały się MON oraz Jadwiga Emilewicz, była wiceminister rozwoju, która od stycznia jest ministrem przedsiębiorczości i technologii. Z tego powodu urzędnicy agencji nieformalnie popierani przez MON próbowali podważyć decyzję rady z 21 lutego. W „Rzeczpospolitej” pisaliśmy, że wysłali w tej sprawie notatkę do MON i kancelarii premiera. Ich zdaniem Emilewicz nie miała prawa prowadzić posiedzenia.

– To, jak szybko premier usankcjonował opinię rady agencji, świadczy o tym, że Emilewicz ma u niego wysokie notowania – mówi anonimowo jeden z urzędników KPRM.

Polska Agencja Kosmiczna powstała za rządów PO, by m.in. wspierać rozwój przemysłu nowych technologii w Polsce. W grudniu ubiegłego roku przedstawiła projekt Krajowego Programu Kosmicznego, na który ma iść 1,4 mld zł.