„Trzy twarze" zaczynają się właśnie od przekazanego iPhone'em materiału wideo, na którym dziewczyna wiesza się w górskiej jaskini. Rodzina nie zgodziła się, by studiowała aktorstwo w Teheranie. Próbowała uciec z domu i szukała pomocy u swojej ulubionej gwiazdy Behnaz Jafari. Nie dostała odpowiedzi. Wybrała śmierć.
W następnej scenie Behnaz nocą w samochodzie rozmawia z kierowcą, którym jest sam Panahi. Nie dotarła do niej wiadomość od dziewczyny. Więc teraz jadą do wioski, z której pochodziła. Chcą zrozumieć, jak mogło dojść do tragedii. I czy naprawdę do niej doszło, czy nie jest to głupi żart? Albo czyjś krzyk rozpaczy?
Na miejscu reżyser i aktorka zamieniają się niemal w detektywów usiłujących rozwikłać tajemnicę, o której nikt nie chce mówić. Ale jednocześnie Panahi tworzy portret prowincjonalnego Iranu. Pokazuje wspólnotę – wspaniałą, solidarną i ciepłą. Ale tylko dopóki ktoś nie nosi w niej znamion inności i nie wykracza w swoich snach p...
Dostęp do najważniejszych treści z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.