Tajlandia. Monarchia na skraju przesilenia

W Tajlandii ludzie znów wylegli na ulice. Buntują się zarówno przeciw rządzącym, jak i przeciw monarchii. Dla kolejnego pokolenia wykształconych obywateli są elitami nie tylko przebrzmiałymi, ale też niedemokratycznymi. Protestujący domagają się poważnych zmian, ale na razie lądują w więzieniach.

Publikacja: 30.10.2020 18:00

By spacyfikować protesty z 14 października, władze wprowadziły stan wyjątkowy. Na zdjęciu marsz na p

By spacyfikować protesty z 14 października, władze wprowadziły stan wyjątkowy. Na zdjęciu marsz na parlament, któremu przewodzili m.in. aktywiści Unii Studentów Tajlandii

Foto: AFP

Październik w najnowszej historii Tajlandii to miesiąc burzliwy. Podobnie jest w tym roku. Przy okazji rocznicy wydarzeń z 14 października 1973 r., gdy masowe protesty obaliły długoletnie wojskowe rządy, miało znowu dojść do wieców, a nawet strajku powszechnego. Nie doszło, bo jak tylko ludzie ruszyli na ulice, szef rządu, gen. Prayuth Chan-o-cha zarządził wprowadzenie stanu wyjątkowego – czym jeszcze bardziej rozsierdził opozycję. W pierwszych godzinach i dniach po ogłoszeniu surowych przepisów demonstracje nadal trwały, mimo aresztów i policyjnych kordonów.

Pozostało 96% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków