Durczok miał od początku wsparcie przyjaciół oraz rodziny: syna, z którym łączy go miłość do motorów, i żony, która przygarnęła go w trudnej chwili. Ba, zapowiadała zeznania w procesie po jego myśli. – Jestem Ślązaczką, a u nas przyjaciołom i rodzinie się pomaga – mówiła. Zwłaszcza, gdy stawką jest finansowe zadośćuczynienie...
Dla samego Kamila Durczoka powrót do pracy w telewizji jest chyba wart więcej niż owe 9 mln złotych, które chciał otrzymać jako zadośćuczynienie. Czy taki powrót będzie możliwy. – Myślę, że Durczok ma bardzo duże szanse na powrót do dziennikarstwa i zapewne wróci do niego po okresie uzgodnionym przy rozstaniu z TVN – przekonywał przed rokiem Jastrzębowski.
I tak się stało: Durczok wrócił do gry. Portal wirtualnemedia.pl, od którego rozpoczęła się jego medialna ofensywa, poprosił o komentarz fachowców. Michał Kobosko, były szef „Newsweeka", uznał to za dobry ruch Polsatu News, który „cały czas nie ma wystarczającej liczby wyrazistych, szeroko znanych dziennikarzy i prowadzących programy. Taka osoba jak Kamil Durczok, który był, jest i będzie jednym z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy telewizyjnych, na pewno będzie wzmocnieniem ramówki kanału".
Kobosko uważa, że do dziś nie wiemy, na ile prawdziwe były oskarżenia wysuwane przeciwko Durczokowi, a „jeżeli była jakaś jego wina, co można wywnioskować z raportu wewnętrznego komisji TVN, to mocno za nią odpokutował. Dotknęła go infamia, brak możliwości pracy zawodowej przez półtora roku". Nie powinno więc dziwić, że wraca do życia – także zawodowego.
Mniej beztrosko do powrotu Kamila Durczoka do telewizji podchodzi Jacek Żakowski z „Polityki". Publicysta twierdzi, że stacja powinna wyjaśnić, dlaczego zdecydowała się na taki ruch kadrowy: w końcu Durczokowi „półtora roku temu postawiono tak poważne zarzuty, z których część potwierdzono w wewnętrznym postępowaniu wyjaśniającym".
Zwraca na to uwagę także Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „wSieci": jego zdaniem komisja TVN potwierdziła zarzuty wobec Durczoka, nie zapadły również wyroki w procesach wytoczonych „Wprost", więc na powrót jest nieco za wcześnie. Karnowski uważa, że Kamil Durczok powinien publicznie się odnieść do postawionych mu zarzutów. – Nikomu nie odmawiam prawa do nowego początku. Ale powinno to zostać poprzedzone wyraźnym zamknięciem tego, co było złe, a nie udawaniem, że nic się nie wydarzyło. Ludzie upadają i wstają, to jest normalne – mówi Karnowski. I zauważa, że w Polsce trudno jest trwale się skompromitować, a wszystko po pewnym czasie idzie w zapomnienie. – Świat mediów musi dbać o minimalny autorytet i wiarygodność, a tym wypadku wydarzyły się rzeczy, które bardzo to utrudniają. Nie możemy jako dziennikarze sprawiać wrażenia, że nie podlegamy ocenom, że jesteśmy nietykalni – mówi.
Wróżenie z fusów
Wśród pracowników Polsatu przyjęto informację o rychłym debiucie Kamila Durczoka z mieszanymi uczuciami. Na Twitterze nowego kolegę publicznie powitali Bartosz Kurek i Marek Kacprzak, prowadzący serwisy w Polsat News. Jednak nieoficjalnie wielu dziennikarzy nie wyraża – mówiąc oględnie – nadmiernego entuzjazmu. Wspominają zarówno filmik z Youtube'a, gdzie Durczok wrzeszczał po chamsku na swojego podwładnego, jak i złą sławę, jaką były szef „Faktów" cieszył się jako przełożony. Na razie jednak pocieszają się, że Kamil nie będzie pracował z nimi w newsroomie, lecz zostanie producentem zewnętrznym, a więc nie będą z nim mieli do czynienia.
Być może jednak ich nadzieje okażą się płonne, bo „na mieście" już się mówi, że jak Polsat da Durczokowi palec, to dziennikarz weźmie całą rękę – i zostanie niebawem głównym prowadzącym „Wydarzeń", flagowego programu informacyjnego stacji Zygmunta Solorza.
Dziś twarzą tej audycji jest Dorota Gawryluk. Dziennikarka w rozmowie z „Plusem Minusem" odmawia jednak oceniania, czy transfer Durczoka jest wzmocnieniem dla jej stacji. – Na razie to wróżenie z fusów. Poznamy to po owocach – mówi.
Zgadza się z nią Anna Adamus-Matuszyńska, socjolog i specjalistka ds. PR z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, która – cytowana przez portal press.pl – uważa, że Polsat News chce się wyróżnić i mocniej zaistnieć na rynku. „Dadzą sobie jakiś czas na to, by zweryfikować, jak Durczok jest odbierany nie tylko przez widzów, ale i polityków" – ocenia.
Gdy ocena będzie negatywna, stacja bez bólu rozstanie się z dziennikarzem i ten najwyżej będzie mógł napisać na Twitterze: „Do widzenia".
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95