Wojciech Chmielewski: Apologia przyjaciela

W 2006 roku w jednym z wywiadów Janusz Krasiński mówił: „W czasie III RP moje książki nie otrzymywały imprimatur, jak to się nazywało w czasach inkwizycji. Ukazywały się, bo nie było cenzury, ale się nie rozchodziły, nie pisano o nich.

Aktualizacja: 15.04.2016 17:33 Publikacja: 15.04.2016 01:00

Wojciech Chmielewski: Apologia przyjaciela

Foto: Plus Minus

[...] czułem się, jakby były nielegalne". Nie pisano o nich, bo obraz PRL kształtowany wtedy przez mainstream miał być inny: stale czegoś brakowało, ale w sumie było śmiesznie. Jak u Barei. Krasiński, który przeszedł dziewięcioletnią gehennę na Mokotowie, w Rawiczu i we Wronkach (a wcześniej w Auschwitz i Dachau), miał do przekazania zupełnie inne świadectwo. Dlatego starano się go przemilczeć, a czasami wyszydzić, jak Jerzy Pilch, który w jednym z felietonów napisał, że Krasiński nie zna języka polskiego. Boki zrywać od warszawki do krakówka!

Autor słynnego „Wózka" mówi do nas już zza grobu. Po jego samobójczej śmierci w 2012 r. otrzymaliśmy pośmiertnie wydany tom prozy „Przełom", który dopełnia powieściowy cykl, złożony, przypomnijmy, z książek: „Na stracenie" (1992), „Twarzą do ściany" (1996), „Niemoc" (1999) i „Przed agonią" (2006). Po raz ostatni ze ściśniętym gardłem czytamy o losach Szymona Bolesty, powieściowego alter ego samego Krasińskiego, bohatera o więziennej, politycznej przeszłości, pisarza napotykającego w swej drodze wszelkie „atrakcje", jakie niosła peerelowska rzeczywistość.

W ostatnim tomie jego przygód znajdziemy strony poświęcone pracy Bolesty w polskim radiu, w redakcji słuchowisk, prowadzonej przez Witolda Dunajewskiego. A ponieważ to proza z kluczem, pod tym powieściowym pseudonimem łatwo rozpoznajemy wieloletniego przyjaciela Krasińskiego, wybitnego prozaika Włodzimierza Odojewskiego. Są też inni, przede wszystkim Jerzy Krzysztoń, którego „Obłęd" swego czasu Janusz Krasiński przeniósł na deski teatru. Czytamy o ich przypadkach, o wyborach, twórczości, tragicznym końcu Krzysztonia.

Przyjaźń Bolesty z Dunajewskim, choć utrudniona emigracją tego ostatniego na Zachód i związaniem się z Radiem Wolna Europa, trwa i jest w książce doprowadzona aż do momentu ujawnienia w książce Joanny Siedleckiej „Kryptonim Liryka" faktu współpracy Odojewskiego z bezpieką w latach 60. Ci wszyscy, którzy spodziewają się gorliwego usprawiedliwiania przyjaciela z faktu kapowania na innych – mogą książki nie czytać. Niech nie czytają jej także ci, którzy myślą, że Krasiński ex cathedra potępi, odetnie się, zerwie kontakty. Nic z tego się nie dzieje. Mamy bezsporne fakty współpracy z SB z jednej strony, z drugiej – wybitną twórczość, tak bardzo ważną w drugiej połowie XX wieku dla polskiej kultury, z „Zasypie wszystko, zawieje" na czele. A Krasiński opisuje ostatnie spotkanie Bolesty z Dunajewskim następująco: „w siedzącym naprzeciw nie mógł dopatrzeć się nikogo mu bliskiego. To siedział ktoś inny. Nawet nie jakiś winny uczynionego mu zawodu, rozczarowania w uczuciu ufności, jaką Szymon go darzył, lecz po prostu nie ten sam Witold, z którym tyle go łączyło. To był zupełnie obcy mu człowiek".

Na zakończenie ostatniej książki Janusza Krasińskiego wstrząsający list pisarza, niebędący częścią powieści. Fragment: „Pozwólcie autorowi tej książki wyrazić smutek z powodu zagubienia się jego przyjaciela, smutek, mówię, nie jakąś ślepą nienawiść. Chyba mam prawo do smutku, a on do pamięci. Bo czasem nie wystarczą własne dzieła".

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

[...] czułem się, jakby były nielegalne". Nie pisano o nich, bo obraz PRL kształtowany wtedy przez mainstream miał być inny: stale czegoś brakowało, ale w sumie było śmiesznie. Jak u Barei. Krasiński, który przeszedł dziewięcioletnią gehennę na Mokotowie, w Rawiczu i we Wronkach (a wcześniej w Auschwitz i Dachau), miał do przekazania zupełnie inne świadectwo. Dlatego starano się go przemilczeć, a czasami wyszydzić, jak Jerzy Pilch, który w jednym z felietonów napisał, że Krasiński nie zna języka polskiego. Boki zrywać od warszawki do krakówka!

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów