W środę kilka minut po godzinie 21.00 kontrowersyjny spot Fundacji Rudermanów "Pójdę do więzienia" zniknął z sieci. Zniknął też ze strony, na której zbierano podpisy pod petycją dotyczącą zerwania stosunków między USA i Polską.
Występujący w filmie aktorzy m.in. powtarzali zwrot "Polski Holokaust", co ich zdaniem może ściągnąć na nich karę w postaci więzienia. Film posiadał napisy w językach angielskim i hebrajskim.
Krytyczne zdanie o spocie wyrazili m.in. Jonny Daniels, szef fundacji From the Depths, potępiła go także izraelska ambasada w Polsce. Podkreślała ona, że przekaz klipu jest "niezgodny z prawdą historyczną" oraz "uderza w pamięć wszystkich ofiar nazistowskich Niemiec", które - jak podkreślała ambasada - są odpowiedzialne za zaplanowanie, zorganizowanie i przeprowadzenie Zagłady.
Polska Fundacja Narodowa w odpowiedzi na spot opublikowała wideo z przemówieniem prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa podczas jego wizyty w Polsce w lipcu ubiegłego roku. Nagranie zawierało również sceny z Powstania Warszawskiego m.in. z wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego przy ul. Gęsiej.
Na koncie Fundacji Filmowej Widnokrąg na youtube zaprezentowany został z kolei klip stworzony przez Konrada Łęckiego, reżysera filmu "Wyklęty". Autor przypomniał w nim, że w 1939 roku to Niemcy zaatakowali Polskę i w okupowanym kraju stworzyli obozy zagłady. "Twórcy filmu zbrodnie niemieckie chcą przypisać Polsce" - zaznaczono.