Reprezentacja Polski: Upadek z wysokiego konia

Ostatni tak zły rok reprezentacja Polski miała blisko dekadę temu. Selekcjoner Jerzy Brzęczek zimą nie będzie spał spokojnie.

Aktualizacja: 26.11.2018 20:14 Publikacja: 26.11.2018 18:05

Kamil Grosicki i Jerzy Brzęczek

Kamil Grosicki i Jerzy Brzęczek

Foto: EAST NEWS

W mijającym roku Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek wypracowali bardzo kiepski bilans: 13 meczów, tylko trzy zwycięstwa (wszystkie na konto Nawałki), cztery remisy i aż sześć porażek. Po równo przegrywali selekcjoner, który rok rozpoczął, i ten, który kończył – obaj mają na koncie po trzy porażki.

Nawałka przegrywał jednak na mundialu i dlatego, że eksperymentował w nic nieznaczących meczach towarzyskich, a kolejne porażki przyjmowaliśmy owszem z rosnącymi obawami, jednak wciąż licząc, że na mundialu będzie dobrze. Brzęczek z kolei przegrywał, bo eksperymentował w Lidze Narodów z bardzo silnymi rywalami. Teoretycznie były to spotkania o punkty i o stawkę, ale jednak od początku sygnał z PZPN był jasny: prezes Zbigniew Boniek dawał przyzwolenie, by pierwsze mecze pod wodzą nowego selekcjonera były – używając jego słów – „poligonem doświadczalnym".

Nawałka wyłożył się na próbie gry trzema stoperami, Brzęczek poległ (między innymi) przez system bez skrzydłowych.

By znaleźć równie zły rok reprezentacji, trzeba się cofnąć szmat czasu. Sześć meczów w 12 miesięcy biało-czerwoni po raz ostatni przegrali w 2009 roku. Było to w czasach, które dziś się wydają prehistorią, tyle się zmieniło w polskim futbolu. Przez tę dekadę wyrosło pokolenie kibiców, którzy równie złego roku po prostu nie pamiętają. Wówczas drużynę narodową prowadziło aż trzech selekcjonerów. Najdłużej Leo Beenhakker, ale po porażce w Mariborze ze Słowenią 0:3, która zabierała biało-czerwonym szansę awansu na mundial w RPA, Holender został zwolniony przez ówczesnego prezesa PZPN Grzegorza Latę.

Mocarstwo teoretyczne

Zwolnienie odbyło się na parkingu, gdzieś za autobusem, a trener w tym samym czasie brał udział w konferencji prasowej. Wcześniej w Belfaście Polacy przegrali z Irlandią Północną 2:3, a decydującego gola – samobójczego – zdobyli do spółki przyjaciele z boiska: Michał Żewłakow i Artur Boruc. Eliminacje dokończył w trybie pilnym Stefan Majewski. Przegrał z Czechami i ze Słowacją, a drugi z tych meczów wydawał się pogrzebem polskiej piłki.

Na Stadion Śląski – długo przed remontem – przyszła garstka osób, większość kibiców bojkotowała PZPN. W trakcie meczu zaczął padać śnieg (spotkanie było w połowie października), a o porażce przesądził samobój Seweryna Gancarczyka. Gdy Majewski zakończył swój fatalny epizod, pracę rozpoczął Franciszek Smuda.

A jednak nawet w tamtym roku reprezentacja miała koniec końców lepszy bilans niż teraz. Wówczas bowiem oprócz sześciu porażek były cztery zwycięstwa i trzy remisy. Innymi słowy, reprezentacja zdobywała średnio 1,15 pkt, a w 2018 roku średnia wyniosła ledwie punkt.

Rok zaczynaliśmy niemal jako mocarstwo. W styczniu drużyna Nawałki była siódma w rankingu FIFA, w marcu znalazła się nawet na szóstym miejscu. Oczywiście mało kto sądził, że nasza reprezentacja jest aż tak mocna, wszyscy zdawali sobie sprawę, że pozycję w zestawieniu biało-czerwoni zawdzięczają niewielkiej liczbie rozegranych meczów towarzyskich (ich przeciwnikiem był Nawałka) i bardzo dobrym eliminacjom. Ale jednak na mundial czekano z optymizmem. Nawet mimo kiepskiej postawy w sparingach.

Wydawało się, że wyjście z grupy nie będzie przekraczało możliwości Roberta Lewandowskiego i jego kolegów, a później... no a później, turniej, wiadomo, wszystko może się zdarzyć. Jak się skończyła rosyjska przygoda, wszyscy pamiętamy.

Nie było spalonej ziemi

Zatrudnienie Jerzego Brzęczka było dla wielu niezrozumiałe, jednak media i kibice dali się przekonać argumentacji PZPN, że Boniek podejmował podobne ryzyko, zatrudniając Nawałkę. I wtedy się opłaciło. Nie jest to prawdą, bo jednak Nawałka obejmował drużynę narodową, owszem, jako trener bez większych sukcesów na koncie, ale został jednak mistrzem Polski z Wisłą (w sezonie 2000/2001 objął drużynę po Oreście Lenczyku, pięć kolejek przed końcem z 10 punktami przewagi) i był asystentem Beenhakkera podczas Euro 2008. Doświadczenie miał nieporównywalnie większe od Brzęczka.

Dorobek obecnego selekcjonera w ekstraklasie przed objęciem reprezentacji to niecały rok w Lechii Gdańsk – poprowadził drużynę do piątego miejsca w lidze – i poprzedni sezon w Wiśle Płock, (również zajął piąte miejsce). Jego praca w Płocku oceniana była zresztą bardzo pozytywnie, a zespół był jedną z niespodzianek. Latem zgłosiła się po Brzęczka Legia Warszawa, ale wówczas szkoleniowiec nie dostał zielonego światła na rozwiązanie umowy.

Brzęczek nie dostawał spalonej ziemi, jak to wielokrotnie się działo przy zmianach selekcjonerów. Miał bardzo solidny fundament zbudowany przez Nawałkę i nawet jeśli mundial w Rosji był nieudany, to drużyna potrzebowała raczej retuszu, a nie remontu generalnego.

Do eksperymentów zmusiło go życie. Taktykę bez skrzydłowych wymyślił i testował w momencie, gdy ani Kamil Grosicki, ani Jakub Błaszczykowski nie grali w klubach (ten drugi wciąż nie gra). Z kolei środkowych pomocników, w wydawałoby się dobrej dyspozycji, było aż nadto. Ale selekcjoner niestety nie zrozumiał, że dwa treningi to zbyt mało, aby nauczyć drużynę nowego systemu.

Brzęczek w pierwszych sześciu meczach dwukrotnie musiał się mierzyć z Włochami i dwukrotnie z mistrzem Europy. Można zaryzykować tezę, że równie trudnego startu nie miał żaden selekcjoner przed nim. A jednak, choć nie przegrał obu meczów na wyjazdach, to w sercach kibiców jest mało optymizmu. Nie zmienia tego nawet świadomość, że w przyszłym roku drużyna narodowa będzie się mierzyć ze znacznie mniej wymagającymi rywalami.

Zostaliśmy w koszyku

Największym osiągnięciem tego roku było obronienie miejsca wśród rozstawionych drużyn przed grudniowym losowaniem eliminacji Euro 2020. Mimo że w rankingu FIFA spadliśmy już na 21. miejsce, to w Dublinie o miejscach w koszykach decydować będzie Liga Narodów. A tam spadaliśmy z wysokiego konia.

Niestety klimat wokół kadry jest kiepski. Zbigniew Boniek z jednej strony zapewnia, że awansujemy do Euro i zrobimy to z Brzęczkiem, a z drugiej sam selekcjoner miał pewnie poczucie, że w Portugalii grał o głowę. Po obronieniu miejsca w pierwszym koszyku usłyszał zresztą od prezesa PZPN połajanki, że na pewne rzeczy wiosną nie będzie mógł sobie pozwolić, np. powoływanie niegrających w klubach piłkarzy (Błaszczykowski!).

2 grudnia poznamy rywali w eliminacjach Euro 2020 i okaże się, czy przyszły rok może być lepszy. Jedno jest pewne: z teoretycznie szóstej drużyny świata w kilka miesięcy przeistoczyliśmy się w zespół, który wiosny oczekuje z niepokojem. ©?

W mijającym roku Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek wypracowali bardzo kiepski bilans: 13 meczów, tylko trzy zwycięstwa (wszystkie na konto Nawałki), cztery remisy i aż sześć porażek. Po równo przegrywali selekcjoner, który rok rozpoczął, i ten, który kończył – obaj mają na koncie po trzy porażki.

Nawałka przegrywał jednak na mundialu i dlatego, że eksperymentował w nic nieznaczących meczach towarzyskich, a kolejne porażki przyjmowaliśmy owszem z rosnącymi obawami, jednak wciąż licząc, że na mundialu będzie dobrze. Brzęczek z kolei przegrywał, bo eksperymentował w Lidze Narodów z bardzo silnymi rywalami. Teoretycznie były to spotkania o punkty i o stawkę, ale jednak od początku sygnał z PZPN był jasny: prezes Zbigniew Boniek dawał przyzwolenie, by pierwsze mecze pod wodzą nowego selekcjonera były – używając jego słów – „poligonem doświadczalnym".

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego