Cracovia odpadła już w pierwszej rundzie eliminacji, Lechia Gdańsk i Piast Gliwice w drugiej, ale to nie oznacza, że kogokolwiek pokonały. Po prostu od tego etapu rozpoczynały walkę o Ligę Europy – Lechia jako zdobywca Pucharu, Piast po porażce w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Do czwartej rundy kwalifikacji – decydującej o awansie do fazy grupowej – dotarła tylko Legia. W dużej mierze dzięki świetnej defensywie – w ośmiu meczach eliminacji LE drużyna Aleksandara Vukovicia straciła tylko jednego gola: w doliczonym czasie gry ostatniego meczu w Glasgow. I ta jedna bramka zadecydowała o tym, że trzeci rok z rzędu żadnego polskiego klubu nie będzie nawet w Lidze Europy.
Nasze drużyny nie odpadały z potentatami. Tylko jeden z pogromców zespołów z ekstraklasy – wspomniany Glasgow Rangers – przebił się do fazy grupowej, dla pozostałych sito okazało się zbyt gęste.
O tyle bolesne, że finał w tym roku odbędzie się w Gdańsku – swoją drogą gospodarz nigdy jeszcze nie odpadł na tak wczesnym etapie jak Lechia.
Oczywiście jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by prognozować, kogo w maju będą mogli obejrzeć kibice w Trójmieście. Liga Europy rumieńców nabiera dopiero w fazie pucharowej, na wiosnę, gdy trafiają do nie zespoły z trzecich miejsc w grupach Champions League.
Już dziś jednak można powiedzieć, że wśród faworytów jest hiszpańska Sevilla (pięciokrotny triumfator), a także kluby angielskie. Arsenal i Manchester United miały oczywiście znacznie większe ambicje, ale skoro już biorą udział w tych rozgrywkach, to z całą pewnością za cel stawiają sobie zwycięstwo i włożenie kolejnego pucharu do gabloty.