Chyba mocno pan odetchnął, gdy zakażenia wreszcie się skończyły?
Długo się trzymaliśmy, przez ponad rok epidemii mieliśmy tylko dwa zachorowania i nagle zostaliśmy w jednej chwili zdekompletowani. Bardzo chcieliśmy zmierzyć się ze Stalą Mielec w pierwotnym terminie, zrobiliśmy sobie kłopot, przekładając ten mecz, ale staliśmy pod ścianą. Zostało mi dwóch stoperów i trudno byłoby w takiej konfiguracji zagrać trójką obrońców. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba. Zrobiliśmy standardowe testy i okazało się, że dwóch lub trzech piłkarzy miało pozytywne wyniki. Od razu ich odseparowaliśmy, ale następnego dnia kolejni gracze byli chorzy. Wprowadziliśmy wszystkie procedury, indywidualizację zajęć, i sytuację udało się opanować
Kiedy może pan mieć wszystkich piłkarzy
do dyspozycji?
Trenujemy indywidualnie, mamy ograniczone możliwości, ale chcemy jak najlepiej przygotować tych, których mamy. Wiele będzie zależało od tego, jak chorzy przejdą covid. Na szczęście żaden nie ma ciężkich objawów.