Legia zaczyna dbać o młodzież

Warszawski klub daje więcej szans młodym polskim piłkarzom, co oni już dostrzegają po decyzjach trenera Aleksandara Vukovicia.

Aktualizacja: 15.01.2020 20:46 Publikacja: 15.01.2020 18:26

Legia zaczyna dbać o młodzież

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Rutkowski

Jeszcze do niedawna do klubu trafiali głównie obcokrajowcy z bardziej lub mniej imponującym życiorysem, przeważnie jednak tacy, których silniejsze kluby i ligi już skreśliły. Takie okazje jak Danijel Ljuboja, Nemanja Nikolić albo Vadis Odjidja-Ofoe trafiały się rzadko.

Częściej zagraniczne transfery należało zapisywać po stronie strat. Nie sprawdzili się m.in. Daniel Chima-Chukwu, Tomas Necid, Iuri Medeiros, Luis Rocha, Chris Phillips, Steeven Langil, Mauricio, Christian Pasquato, Salvador Agra, Armando Sadiku czy Ivan Obradović, który przychodził z Anderlechtu Bruksela, ale ani razu nie pojawił się na boisku w meczu ligowym. Tych piłkarzy albo już w klubie nie ma, albo niedługo nie będzie.

– Były legionista Jakub Rzeźniczak powiedział w jednym z wywiadów, ile płacą kluby w Kazachstanie czy Azerbejdżanie. Jeżeli nawet te kraje ściągają piłkarzy za większe pieniądze, to kto zostaje do wyboru? Odpowiedź dają europejskie puchary. Nie ma nas w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Czechy, Słowacja, Bałkany są już wydrenowane i do ekstraklasy trafia każdy, kto biegnie i się nie przewraca – mówi „Rz" Robert Podoliński, trener i ekspert TVP.

Za rządów poprzednich zagranicznych trenerów do Legii przychodzili piłkarze doświadczeni, ale niekoniecznie głodni gry i w szczycie formy – po prostu z rynków, które szkoleniowcy znali. Młodzi nie mieli miejsca w drużynie i odchodzili. Jako przykłady można podać Bartłomieja Kalinkowskiego czy Mateusza Cichockiego. Pierwszy gra w ŁKS Łódź, drugi debiutował w ekstraklasie w barwach Zagłębia Sosnowiec.

W meczu z Wisłą Kraków, wygranym przez Legię 7:0, pod koniec spotkania na boisku przebywało aż ośmiu Polaków. – Nie wiem, kiedy ostatnio tak wielu młodych Polaków grało w meczu. Proporcje się zmieniły – mówi „Rz" Mateusz Wieteska, jeden z młodych, ale już doświadczonych piłkarzy.

Od kiedy szkoleniowcem Legii został Aleksandar Vuković, widać wyraźnie, że Polacy dostają więcej szans. – Trenerem, który gwarantował, że młodzi z akademii będą grać, był Jacek Magiera. Były wątpliwości, czy Vuković już jest do podobnych posunięć gotowy, ale on z miesiąca na miesiąc potwierdza, że uczy się pracować z młodymi – mówi Robert Podoliński.

Mateusz Praszelik wyszedł na boisko w pierwszym składzie na inaugurację ligowego sezonu i chociaż potem stracił miejsce w podstawowej jedenastce, to nie został skreślony i co jakiś czas dostawał szanse.

Największe wrażenie zrobił jednak kto inny. Luis Rocha miał zawojować ekstraklasę, a miejsce na boku obrony stracił na rzecz młodego Michała Karbownika, o którym kilka miesięcy temu słyszeli tylko najlepiej zorientowani kibice.

– Cieszę się, że on może grać raz na prawej, raz na lewej stronie obrony i na środku pomocy. To chłopak z rocznika 2001, jeszcze do niedawna mało kto go widział w składzie – mówił dziennikarzom Vuković przed meczem z Wisłą.

W opublikowanym niedawno przez Legię sprawozdaniu finansowym widać wyraźnie, jak cenny dla klubu był Sebastian Szymański. sprzedany za 25,79 mln złotych. Teraz jest możliwe, że Legia zarobi kolejne pieniądze (mówi się o kwocie 3,8 mln euro oraz bonusach) na sprzedaży Jarosława Niezgody. On akurat wychowankiem nie jest, ale przyszedł do Legii z Wisły Puławy w młodym wieku i tutaj się rozwinął. Może podobnie potoczy się kariera 20-letniego Piotra Pyrdoła, który właśnie trafił do Legii z ŁKS?

Niedługo takich piłkarzy powinno być więcej, bo Legia buduje piękny ośrodek. – Zamiast na pensje i transfery więcej pieniędzy musi trafiać do akademii. Jeśli tego nie zrobimy, to wciąż będziemy buksować w błocie – mówi „Rz" trener Podoliński.

Jeszcze do niedawna do klubu trafiali głównie obcokrajowcy z bardziej lub mniej imponującym życiorysem, przeważnie jednak tacy, których silniejsze kluby i ligi już skreśliły. Takie okazje jak Danijel Ljuboja, Nemanja Nikolić albo Vadis Odjidja-Ofoe trafiały się rzadko.

Częściej zagraniczne transfery należało zapisywać po stronie strat. Nie sprawdzili się m.in. Daniel Chima-Chukwu, Tomas Necid, Iuri Medeiros, Luis Rocha, Chris Phillips, Steeven Langil, Mauricio, Christian Pasquato, Salvador Agra, Armando Sadiku czy Ivan Obradović, który przychodził z Anderlechtu Bruksela, ale ani razu nie pojawił się na boisku w meczu ligowym. Tych piłkarzy albo już w klubie nie ma, albo niedługo nie będzie.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego