Juventus chciał uniknąć kolejnego szybkiego pożegnania z rozgrywkami, ale zamiast rzucić się do odrabiania strat, znów musiał gonić wynik. W 19. minucie Szczęsnego z rzutu karnego pokonał Sergio Oliveira i mistrzowie Włoch potrzebowali co najmniej dwóch goli, by przedłużyć nadzieje na awans.
W szatni gospodarzy musiało być gorąco, bo chwilę po powrocie na boisko efektownym strzałem wyrównał Federico Chiesa, a czerwona kartka dla jednego z liderów rywali, Mehdi Taremiego sprawiła, że Juve poczuło krew. Obrona Porto nie wytrzymała naporu, na 2:1 trafił Chiesa, a piłkę meczową w doliczonym czasie miał Juan Cuadrado - obił poprzeczkę.
Porto chciało dotrwać do karnych, ale w 115. minucie wywalczyło rzut wolny, Sergio Oliveira uderzył pod murem, Szczęsny nie sięgnął piłki i niespodzianka stała się faktem. Cierpienia zostały wynagrodzone.
Juventus musiał odpowiedzieć dwiema bramkami, odpowiedział tylko jedną. Czy to niepowodzenie okaże się kosztowne dla trenera Andrei Pirlo i czy Cristiano Ronaldo po kolejnej wpadce drużyny nie poszuka wyzwań gdzie indziej? Dowiemy się w najbliższych miesiącach.
Awans Borussii nosi imię Erlinga Haalanda. 20-letni Norweg we wtorek strzelił trzeciego i czwartego gola w dwumeczu z Sevillą. W tym sezonie ma już dziesięć trafień w Lidze Mistrzów i duży apetyt na więcej. Przeszedł też do historii jako najszybszy zdobywca 20 bramek w rozgrywkach, wystarczyło mu do tego ledwie 14 spotkań. Jako pierwszy w historii rozgrywek zrobił to przed 21. urodzinami.
Haaland zachował chłodną głowę, bo sędzia najpierw nie uznał mu drugiego gola, wrócił do wcześniejszej sytuacji i podyktował rzut karny, a potem kazał mu powtórzyć jedenastkę obronioną przez Bono, uznając, że Marokańczyk za wcześnie wyszedł z bramki.