W meczu z Zagłębiem Lech wyszedł na prowadzenie w 66 minucie, po tym jak Christian Gytkjaer dobił piłkę po tym, jak Pedro Tiba uderzył po rozegraniu rzutu rożnego w słupek. Gytkjaer niedługo później miał szansę podwyższyć wynik, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Zagłębia - czytamy w Onecie.

Jednak w 75. minucie było już 1:1 po pięknej akcji Bartłomieja Pawłowskiego, który wpadł w pole karne, odegrał piłkę do Filipa Starzyńskiego, a ten - z małą pomocą interweniującego Jasmina Buricia, trafił do siatki.

Starzyński mógł wyprowadzić Zagłębie na prowadzenie kilka minut później - ale nie wykorzystał karnego uderzając w taki sposób, że Burić zdołał odbić piłkę.

Co nie udało się Starzyńskiemu, wyszło w 93. minucie Maciejowi Dąbrowskiemu. Po rzucie rożnym obrońca zagrał piłkę piętą, futbolówka odbiła się jeszcze od Nikoli Vujadinovicia i wpadła do bramki obok rozpaczliwie interweniującego Buricia.