Lech, który odniósł komplet zwycięstw w dotychczasowych trzech meczach, był zdecydowanym faworytem starcia z Zagłębiem Sosnowiec. Szybko też potwierdził swoje aspiracje. Jeszcze w 4. minucie Paweł Tomczyk oddał strzał głową tuż obok bramki gości.
Trzy minuty później gospodarze już nie mieli problemów z objęciem prowadzenia. Na bramkę Dawid Kudły popędzili Tomczyl i Joao Amaral, mając obok siebie tylko dwóch obrońców. Formalności dopełnił Portugalczyk i zdobył swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie.
Lech nie zwalniał. Kolejne akcje Kolejorza siały spustoszenie w szeregach rywali. Piłka obiła poprzeczkę po kąśliwym dośrodkowaniu Kamila Jóźwiaka. Po 20 minutach było już 2:0. Kolejny pozycyjny atak Lecha zakończył się podaniem Macieja Makuszewskiego do Tomczyka. Młody piłkarz przymierzył z piętnastu metrów, a piłka od poprzeczki wpadła do bramki.
Goście atakowali z rzadka - ocenia Onet.pl. Swoje szanse miał Vamara Sanogo, a najlepszą chyba w 22, minucie, gdy z sześciu metrów nie trafił w bramkę. To był zresztą dobry okres Zagłębia, bo chwilę później Tomasz Nowak miał kapitalną szansę, ale niekryty z nie trafił w bramkę z kilkunastu metrów.
Lech przetrwał gorsze chwile i w 40. minucie podwyższył prowadzenie. W pole karne ze skrzydła wszedł Jóźwiak. Dośrodkował na głowę Amarala. Kudła odbił pierwszy strzał, ale wobec dobitki Tomczyka był bezradny. Było 3:0 i losy spotkania praktycznie rozstrzygnięte.