Czterodniową pielgrzymkę Franciszek zaczął w sobotę od Wilna, gdzie na lotnisku został przywitany przez wszystkie najważniejsze osoby w państwie litewskim. Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite czekała na Ojca Świętego w towarzystwie premiera, ministra spraw zagranicznych i marszałka Sejmu. Dołączyli do nich były prezydent kraju Valdas Adamkus i pierwszy przywódca niepodległej Litwy Vytautas Landsbergis. Litewska prasa od kilku dni żyje pielgrzymką papieża, informują o tym setki plakatów rozwieszonych na najważniejszych ulicach stolicy. Jak podaje lokalna prasa, by zobaczyć papieża, do Wilna przybyło co najmniej 30 tys. wiernych z zagranicy.
Dom wielu narodów
W Pałacu Prezydenckim papież podkreślił, że odwiedza Litwę „w ważnym momencie", ponieważ kraj w tym roku będzie obchodził setną rocznicę niepodległości. Pokazał też, że doskonale zna historię regionu i dobrze orientuje się w bieżącej sytuacji.
– To stulecie było naznaczone licznymi doświadczeniami i cierpieniami: więzienia, deportacje i męczeństwa – przemawiał papież do władz litewskich po spotkaniu w Pałacu Prezydenckim w Wilnie.
Przypomniał też, że Litwa była niegdyś państwem wielonarodowym i wielowyznaniowym. – Na tych ziemiach wszyscy znajdowali swój dom: Litwini, Tatarzy, Polacy, Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, Ormianie, Niemcy, katolicy, prawosławni, protestanci, staroobrzędowcy, muzułmanie i Żydzi – wszyscy żyli razem w pokoju, dopóki nie przyszła totalitarna ideologia, przemoc i brak zaufania, przez które zatraciła się zdolność do akceptacji odmienności niezwracania uwagi na różnice – mówił, cytowany przez lokalne media.
Franciszek udał się do wileńskiego Muzeum Okupacji i Walk o Wolność, gdzie za czasów okupacji niemieckiej mieściła się siedziba gestapo, a następnie już w czasach ZSRR urzędowało tam KGB.