To w Syrii i okolicach mają swoje główne źródło dwa najważniejsze kryzysy wstrząsające Unią Europejską – kryzys imigrancki i kryzys bezpieczeństwa, wynikający z obaw przed atakami terrorystów, zainspirowanych przez tzw. Państwo Islamskie. Ten region Bliskiego Wschodu stał się terenem najbrutalniejszej wojny współczesności, bastionem budzących przerażenie dżihadystów i miejscem, z którego uciekają miliony ludzi. Ten, kto wymyśli, jak sobie poradzić z problemami, które tam wyrosły, zostanie królem światowej opinii publicznej.

Nie dziwi więc, że w rankingach najbardziej wpływowych polityków świata i w plebiscytach na człowieka roku pojawiają się Angela Merkel czy Władimir Putin. Kanclerz Niemiec miała pomysł, jak poradzić sobie z imigrantami. Nie był on udany, bo zaprosiła wszystkich, ale to ona dowodzi kryzysowym zarządzaniem i określa tym samym przyszłość Europy – stąd jej miejsce w rankingach. Prezydent Rosji z kolei zaproponował zakończenie wojny w Syrii, angażując się w nią po stronie dyktatora. Utrzymywanie u władzy Baszara Asada też nie jest pomysłem udanym, ale działania Putina ożywiły zabiegi innych wielkich graczy wokół Syrii.

Merkel i Putin występują też w moim subiektywnym rankingu najważniejszych graczy politycznych 2015 roku – na miejscu pierwszym i czwartym. Większość (z 12) znalazła się w nim właśnie w związku z wydarzeniami w Syrii. Albo jako ich krwawi uczestnicy (Abu Bakr al-Bagdadi), albo jako ci, co budują pozycję polityczną na lęku przed radykalnymi muzułmanami, na których czele stoi właśnie wspomniany przywódca tzw. Państwa Islamskiego.

Postawa wobec uchodźców, wypowiedzi na temat muzułmanów, diagnozy wpływu masowej imigracji na społeczeństwa zachodnie i rozważania o tym, kogo nie dopuścić do rozmów o przyszłości Syrii – to dziś zaczyna decydować o międzynarodowym znaczeniu polityków. Walka z kryzysami gospodarczymi zeszła na dalszy plan. Przynajmniej w rankingach.