Wigilia. W całej Polsce dziatwa czeka na Świętego Mikołaja. Dorośli także, oczywiście dyskretniej i bardziej powściągliwie. I ja również wypatruję brodatego jegomościa z workiem na plecach. Ale nie z uśmiechem. Zrobię mu karczemną awanturę! Za kłamstwa i niedotrzymywanie słowa. Niech Święty Mikołaj się modli, żebym tylko na słowach poprzestał.
Otóż od kilku lat Święty Mikołaj wysyła do nas swoich emisariuszy. Nie przypominają ani Śnieżynki, ani renifera. Noszą eleganckie garsonki albo garnitury. Ale wystarczy, żeby zaczęli mówić – i od razu staje się jasne, kogo reprezentują!
Czego to nie obiecywali! Mnie, na co dzień zajmującego się przedsiębiorczością, zainteresowały „prezenty" gospodarcze. Lista jest tak imponująca, że przypomnę tylko te najważniejsze. Nowe prawo zamówień publicznych. Nowy kodeks pracy. Spójna polityka imigracyjna zapewniająca polskiej gospodarce dość rąk do pracy. Efektywna ochrona zdrowia będąca inwestycją, a nie kosztem. Legislacja sięgająca wyżyn jakości i przejrzystości. Prawo powstające w profesjonalny sposób. Zwłaszcza dotyczące podatków – bo ta sfera wymaga przecież generalnych porządków. Szanowanie zasad dialogu społecznego – zawsze i wszędzie. Wszelkie zmiany miały być konsultowane ze stroną społeczną!
Wiele wskazywało, że te obietnice zostaną spełnione. Światowa gospodarka weszła w okres szybkiego rozwoju. Koniunktura sprzyjała tak, jakby ktoś postawiony wyżej od Świętego Mikołaja dał błogosławieństwo poważnym zmianom polskiej rzeczywistości.
Miały być więc prezenty na Wigilię. A wyszły drobne upominki na mikołajki. Z dużej chmury mały deszcz – tak można skwitować działalność mikołajowych wysłanników. Globalna koniunktura też się kończy, jakby ktoś na górze również uznał, że nie ma już na co czekać.