Na początku roku w Sejmie jeden z klubów złożył projekt uchwały wzywającej premiera do pozostania przy narodowej walucie, a niedawno organizacje przedsiębiorców o nikłym znaczeniu również wystosowały do premiera Mateusza Morawieckiego apel w obronie złotego. To ostatnia chwila na rzetelną debatę na temat potrzeby wprowadzenia euro.
W ubiegłym miesiącu ukazał się list otwarty Polskiego Towarzystwa Gospodarczego, Izby Polskich Przedsiębiorców oraz Rady Gospodarczej Strefy Wolnego Słowa „w obronie złotego" skierowany do premiera Morawieckiego. Trudno uznać te stowarzyszenia za reprezentację polskiego biznesu. Jak wynika z publikowanych przez nie danych, skupiają 200 firm i osób fizycznych.
Nie przypominam sobie również, aby ich głos był słyszalny w innych ważnych dla przedsiębiorców kwestiach, np. ustawy o zniesieniu limitu 30-krotności przy składkach ZUS bądź ustawy o pracowniczych planach kapitałowych.
Średnie i duże firmy chcą euro w Polsce
Dlatego warto przypomnieć, że stanowisko reprezentatywnych organizacji pracodawców obecnych w Radzie Dialogu Społecznego – Konfederacji Lewiatan, Business Centre Club czy Pracodawców RP – jest zdecydowanie odmienne. Ich szefowie na początku tego roku byli sygnatariuszami listu otwartego do premiera Morawieckiego za wprowadzeniem euro (zainicjowanego przez „Rzeczpospolitą" – red.). Wsparły nas takie autorytety jak premier Marek Belka, Jerzy Hausner, Witold Orłowski, Stanisław Gomułka i wielu innych ekonomistów.
Aż 74 proc. dużych i średnich firm chce wprowadzenia w Polsce euro (badanie ośrodka Millward Brown z sierpnia 2018 r. na zlecenie firmy audytorsko-doradczej Grant Thornton). To duża zmiana, bo w 2015 r. odsetek ten wynosił 42 proc.