Wojciech Tumidalski: Delegacje sędziowskie to pole do nadużyć

Jaśniej się nie da: degradacja sędziego z Olsztyna, który ośmielił się zażądać ujawnienia list poparcia do KRS, pokazuje, że system delegacji służy do doraźnego nagradzania posłusznych i karania niepokornych. Trzeba to zmienić.

Publikacja: 25.11.2019 16:21

Wojciech Tumidalski: Delegacje sędziowskie to pole do nadużyć

Foto: Fotorzepa

Wydany w zeszłym tygodniu przez Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu wyrok to nie tylko odpowiedź na pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, w którym wskazano podstawy prawa unijnego pozwalające ocenić legalność i status Krajowej Rady Sądownictwa oraz Izby Dyscyplinarnej SN. Owszem, jest ona wiążąca dla tych właśnie sądów, ale rozważania TSUE mają uniwersalny charakter. I to w nich wskazano, że nieujawnienie list poparcia kandydatów do KRS oraz to, że wybrał ich Sejm (a nie samo środowisko sędziowskie), w miejsce sędziów, którym przerwano kadencję, podaje w wątpliwość status KRS. Sejm nowej kadencji podtrzymuje kuriozalne tłumaczenie, że postępowanie Urzędu Ochrony Danych Osobowych wstrzymuje wykonanie wyroku NSA, nakazującego ujawnienie list poparcia.

Sądy powszechne już wyciągają wnioski z orzeczeń TSUE i NSA. Zapadają uchwały apelacji dystansujące się od KRS, a olsztyński sędzia Paweł Juszczyszyn wezwał Sejm do ujawnienia list poparcia – pod sankcją grzywny. Ledwie media poinformowały o jego decyzji, już następczyni Łukasza Piebiaka, wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska odwołała Juszczyszynowi delegację do Sądu Okręgowego i ma on natychmiast powrócić do orzekania w sądzie rejonowym.

Czytaj też: Sędzia pyta o legalność KRS i traci delegację

Ma to swoją logikę. Władza reaguje ostro, by próbować w zarodku stłumić możliwą sędziowską rewoltę. Być może następni planujący podobne orzeczenia rozważą, co mają do stracenia, i wezmą to pod uwagę inni delegowani czy sędziowie na funkcjach zależnych od decyzji polityków. Dlatego trzeba zmienić ten system i skończyć z delegacjami z woli ministra.

Czy potrzeba więcej dowodów, że delegowanie sędziów do sądów wyższego rzędu służy dyscyplinowaniu orzekających? Dodajmy do tego nieprzejrzysty mechanizm losowego przydziału spraw, który rodzi ryzyko sterowania, kto pewne sprawy dostanie, a kogo one ominą. Ten system nie wygląda na wolny od wpływu polityków na sądy. A gdy dołożymy jeszcze spojrzenie z punktu widzenia prawa unijnego na to udaremnienie wykonania wyroku TSUE i zobowiązań traktatowych, na próbę udaremnienia wykonania wyroku TSUE przez władzę, wypadamy źle także przed kolejnym wyrokiem Luksemburga.

Skarga Komisji Europejskiej przeciw Polsce ciągle nie jest jeszcze rozstrzygnięta. A tam Trybunał będzie mógł powiedzieć więcej (i ostrzej) niż w wyroku zeszłego tygodnia.

Na koniec zagadka: kto to powiedział? „Przyznanie władzy politycznej takich kompetencji to ogromne ryzyko. Minister na tej zasadzie może równie dobrze odwołać sędziego delegowanego orzekającego w każdej sprawie, której wynikiem jest zainteresowany on, jego bliscy, koledzy albo jego środowisko polityczne. To potencjalny środek nacisku, który nie powinien istnieć”. Rozwiązanie: warszawski sędzia Łukasz Piebiak, po wyroku NSA z 2013 r., związanego z cofnięciem mu delegacji.

Wydany w zeszłym tygodniu przez Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu wyrok to nie tylko odpowiedź na pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, w którym wskazano podstawy prawa unijnego pozwalające ocenić legalność i status Krajowej Rady Sądownictwa oraz Izby Dyscyplinarnej SN. Owszem, jest ona wiążąca dla tych właśnie sądów, ale rozważania TSUE mają uniwersalny charakter. I to w nich wskazano, że nieujawnienie list poparcia kandydatów do KRS oraz to, że wybrał ich Sejm (a nie samo środowisko sędziowskie), w miejsce sędziów, którym przerwano kadencję, podaje w wątpliwość status KRS. Sejm nowej kadencji podtrzymuje kuriozalne tłumaczenie, że postępowanie Urzędu Ochrony Danych Osobowych wstrzymuje wykonanie wyroku NSA, nakazującego ujawnienie list poparcia.

Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?