Nie o rysunki jednak oficjalnie chodzi, tylko o rzekome uchybienie godności urzędu podczas wystąpienia na festiwalu Pol'and'Rock, znanego z poprzednich edycji jako Przystanek Woodstock.

Czytaj także: Rzecznik dyscyplinarny: symulacje rozpraw to parodie

Ujmą dla urzędu, zdaniem rzecznika Radzika, miało być wzięcie udziału w przeprowadzonej tam symulacji rozprawy sądowej, na której sędzia Krupa i uczestnicząca w niej młodzież, nosili togę i sędziowski łańcuch z orłem. Dla rzecznika dyscyplinarnego nie była to symulacja, tylko parodia rozprawy.

Czytając to przecierałem oczy ze zdumienia. Zresztą nie tylko ja, bo także wielu innych sędziów, prokuratorów i adwokatów, którzy tak jak sędzia Krupa prowadzili angażowali się w podobne akcje edukacyjne. Powinna za to się należeć nie dyscyplinarka, tylko nagroda. Pokazywanie ludziom, że sąd nie jest niczym złym, a sędziowie to nie nadzwyczajna kasta tylko ludzie tacy jak my, jest wręcz czymś pożądanym. Widać to na każdej takiej akcji, których zresztą było już bardzo wiele: w szkołach, na imprezach masowych i w sądach.

Widziałem film z symulacji rozprawy prowadzonej przez sędziego Krupę na inkryminowanej imprezie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. „Rozprawa" dotyczyła stalkingu, na który młodzi ludzie są realnie narażeni. Widziałem ich zainteresowanie tym, co się dzieje. Zapewniam pana rzecznika Radzika, że widziałem, jak dzięki sędziemu Krupie powaga urzędu sędziego rosła, a nie malała. Nie mam wątpliwości, że to nie o togę i łańcuch tu chodzi, ale o miejsce, gdzie ową symulację zorganizowano. I nie jest przypadkiem, że sądowe organy dyscyplinarne interesują się innymi sędziami, którzy byli na Woodstocku lub są aktywni publicznie. Bo ta aktywność nie podoba się władzy, która woli by mit o „nadzwyczajnej kaście" trwał. Potwierdzają to zresztą wyniki naszej ankiety stanu ducha sędziów, której wyniki publikujemy w "Rzeczpospolitej" i na rp.pl Jeśli mam rację, to raczej trzeba tu mówić o parodii niezależności sądów, niż parodii rozprawy.