W pierwszej tabeli podaję nie tylko poziomy PKB liczone według siły nabywczej w cenach roku 2017, ale także procentową ich relację do poziomu światowego PKB w tych latach (by dane były porównywalne, do UE w roku 2050 zaliczam wszystkie obecne kraje członkowskie). Te relacje dają informację o wadze kraju czy obszaru w globalnej gospodarce. W roku 2017 dominują Chiny, UE oraz USA. Waga gospodarki Indii jest jeszcze umiarkowana. W konsekwencji Stary Świat z wagą 37,3 proc. nadal dominuje nad Nowym (waga 25,7 proc.).
Jakie główne zmiany zajdą do roku 2050? Okazuje się, że waga Chin wzrośnie już tylko nieznacznie, do niemal 1/5 gospodarki światowej, natomiast Indii wzrośnie znacznie, z obecnego umiarkowanego poziomu blisko 1/14 do 1/7 gospodarki światowej. Znaczenie UE oraz USA spadnie mocno, każde do około jednej dziesiątej gospodarki światowej. W roku 2017 PKB Starego świata przewyższał o niemal połowę PKB Nowego. W 2050 to PKB Nowego będzie przewyższać o niemal połowę PKB Starego. Głównym powodem tych zmian będzie masowy transfer technologii ze Starego Świata, w sytuacji gdy liczba mieszkańców nowego pozostanie około trzykrotnie wyższa.
Pozycja Polski
W Polsce poziom PKB na mieszkańca (mierzony parytetem siły nabywczej, PPP) jest już stosunkowo wysoki, blisko 50 proc. poziomu USA oraz blisko 60 proc. niemieckiego. Ale wiek emerytalny jest niski, a udział zatrudnienia w przeważnie niskowydajnych mikroprzedsiębiorstwach oraz gospodarstwach rolnych wysoki. Obecny rząd zabiega o większy udział kapitału krajowego w gospodarce, ale w tym celu potrzebny byłby duży wzrost oszczędności krajowych. Tymczasem sektor publiczny (rząd + fundusze) ma systematycznie ujemne oszczędności (co na marginesie utrudnia czy wręcz uniemożliwia także wejście do strefy euro), a oszczędności gospodarstw domowych są niewielkie. Najwyraźniej na większe oszczędności krajowe teraz nie ma przyzwolenia ze strony elektoratu nastawionego niezwykle konsumpcyjnie.
W najbliższych latach zmaleje dopływ netto funduszy z Unii Europejskiej. Tymczasem powoli narasta ryzyko dużego kryzysu energetycznego pod koniec lat 20. obecnego wieku. Mamy już kryzys w obszarze ochrony środowiska. Skuteczna walka z nimi wymaga bardzo dużych inwestycji zarówno prywatnych, jak i publicznych. Ponadto mocno ujemny przyrost naturalny oraz odpływ za granicę około 1,5 mln osób w wieku produkcyjnym zatrzymało wzrost liczby pracujących.
Rezultatem tych problemów będzie silne spowolnienie wzrostu gospodarczego w najbliższych dziesięciu latach do poziomu 1,5–2,5 proc. rocznie, więc niemal zatrzymanie za kilka lub kilkanaście lat dalszego zmniejszania dystansu dochodów wobec wysoko rozwiniętych gospodarczo krajów Europy.
Takie spowolnienie może jednak być przejściowe. W przyszłości może bowiem nastąpić próba ograniczenia wymienionych powyżej barier rozwoju gospodarczego w stopniu wystarczającym do podniesienia jakości życia w Polsce do poziomu w krajach Europy Zachodniej i Północnej. Wymaga to jednak poważnej zmiany w polityce gospodarczej, a ta wymagałaby z kolei zmiany w nastawieniu do oszczędzania i inwestycji polskiego elektoratu.