Rodzina 500+ szansą dla banków

Rządowy program zwiększy wydatki konsumpcyjne, głównie na terenach słabiej rozwiniętych gospodarczo. Jego efektem może być również wzrost liczby kredytów konsumpcyjnych i to niekoniecznie udzielonych przez banki – piszą wykładowcy Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

Aktualizacja: 19.09.2016 06:10 Publikacja: 18.09.2016 20:31

Krzysztof Opolski

Krzysztof Opolski

Foto: Rzeczpospolita/Robert Gardziński

Program „Rodzina 500+" powoduje wzrost dochodów w rodzinach, które mają dzieci na utrzymaniu. Oficjalnie,świadczenia wypłacane w ramach tego programu nie są wliczane do dochodu rodziny, co oznacza, że gospodarstwa domowe, które korzystają z innych form pomocy, np. socjalnej, mogą je zachować. Niemniej jednak w przypadku niektórych rodzin ilość środków pozostających do dyspozycji znacząco się zwiększa i z tego punktu widzenia wzrost otrzymywanych świadczeń można potraktować jak wzrost dochodów.

Wzrost dochodów to wzrost konsumpcji

Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że wzrost dochodów przełoży się na wzrost konsumpcji, zwłaszcza na terenach słabo rozwiniętych gospodarczo. W ekonomii funkcjonuje prawo Engla, zgodnie z którym w gorzej sytuowanych gospodarstwach domowych wzrostowi dochodu towarzyszy wzrost wydatków na dobra pierwszej potrzeby i zaspokajanie podstawowych potrzeb, a nie przeznaczanie dodatkowych dochodów na inwestycje i oszczędności.

Gospodarstwom domowym ulokowanym na terenach słabo rozwiniętych gospodarczo brakuje wielu podstawowych dóbr, a poziom konsumpcji jest niższy niż w innych regionach kraju. W tej sytuacji gospodarstwa domowe cechuje wysoka skłonność do poprawy swojego poziomu życia i realizacji aspiracji dotyczących konsumpcji. W myśl prawa Engla można zatem oczekiwać, że dodatkowy dochód gospodarstw domowych zostanie przede wszystkim wydany na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych i poprawę sytuacji bytowej.

Konsumpcja na kredyt

Aspiracje konsumpcyjne rodzin mogą być również zaspokajane poprzez zaciąganie kredytów. Na ogół wsparcie w postaci świadczeń z budżetu państwa nie jest uwzględniane przez banki przy kalkulacji zdolności kredytowej ich klientów. W tym jednak przypadku sytuacja jest wyjątkowa, gdyż proponowane świadczenie ma względnie stały charakter i może oznaczać nawet dodatkowe miesięczne wpływy przez 18 lat.

Obecnie banki w dużej mierze jeszcze nie zdecydowały, czy będą uwzględniać wsparcie wynikające z programu „Rodzina 500+", ale Komisja Nadzoru Finansowego wyraziła już zgodę na takie działania, a bank PKO BP jako pierwszy zadeklarował, że będzie brał pod uwagę dochody z programu „Rodzina 500+" przy ustalaniu zdolności kredytowej przy kredytach krótkoterminowych.

Należy raczej oczekiwać wzrostu liczby zaciąganych kredytów i pożyczek konsumpcyjnych niż kredytów mieszkaniowych. Ma to też swoje uzasadnienie w regulacjach nadzorczych dotyczących banków. Rekomendacja S mówi, że przy wyznaczaniu poziomu dochodów w analizie zdolności kredytowej banki powinny brać pod uwagę tylko te świadczenia, które mają charakter stały w całym okresie kredytowania.

Świadczenia z programu mają być wypłacane do czasu osiągnięcia przez dziecko pełnoletniości, czyli maksymalnie przez 18 lat, podczas gdy kredyty hipoteczne często udzielane są na 20–30 lat, zatem banki nie będą mogły ich uwzględniać przy udzielaniu kredytów mieszkaniowych.

Zupełnie inaczej wygląda perspektywa, jeśli chodzi o kredyty konsumpcyjne. Tutaj należy się spodziewać wzrostu dostępności takich kredytów. Nastąpi zmiana struktury zadłużenia gospodarstw domowych, zwiększy się liczba zaciąganych kredytów konsumpcyjnych przy niezmienionej liczbie kredytów mieszkaniowych.

Należy przy tym pamiętać, że oprócz sektora bankowego na rynku funkcjonuje również sektor pozabankowy, do którego należą firmy pożyczkowe. Nawet jeśli banki nie zdecydują się na uwzględnianie pieniędzy z programu przy kalkulacji zdolności kredytowej, to na pewno zrobią to firmy pożyczkowe, które są znacznie bardziej liberalne.

Firmy pożyczkowe już dzisiaj udzielają pożyczek również gospodarstwom domowym o niskich dochodach i część najbiedniejszych gospodarstw domowych już teraz jest ich klientami. Przyzwyczajenie gospodarstw domowych do korzystania z ich usług może spowodować, że nawet te gospodarstwa domowe, których zdolność kredytowa zwiększy się na tyle, że będą mogły otrzymać kredyt bankowy, w dalszym ciągu będą obsługiwane przez sektor pozabankowy.

Scenariusz zdarzeń

Przykładem regionu uboższego, a zatem takiego, na którym występuje skłonność do wyrównywania poziomu konsumpcji, jest województwo podkarpackie. Oto teoretyczna ilustracja zmian, które mogą zajść w tym rejonie kraju w efekcie wprowadzenia programu „Rodzina 500+".

Budżety gospodarstw domowych w województwie podkarpackim, konstruowane na podstawie średniej wielkości dochodów netto, wzrosną aż o 61 proc. w rodzinach wychowujących czwórkę dzieci. Dochody rozporządzalne rodzin z trójką dzieci zwiększą się o 30 proc., a z dwójką o 15 proc. Należy zatem sformułować wniosek, że program najbardziej przysłuży się rodzinom wielodzietnym i pozostającym w najtrudniejszej sytuacji materialnej.

Można jednak stwierdzić, że zdolność kredytowa najbardziej zmieni się w rodzinach, w których dochód na osobę po uwzględnieniu wsparcia pochodzącego z programu wyniesie ponad 1000 zł. Pozyskanie dodatkowego wsparcia pozwoli tu na przeszeregowanie przez banki danych rodzin z grupy klientów o niskiej zdolności kredytowej do grupy o średniej zdolności kredytowej.

Rodziny o niższych dochodach, pomimo iż wsparcie przez nie otrzymane będzie stosunkowo największe, nadal będą miały za niskie dochody, aby stać się atrakcyjnym kredytobiorcą dla banku. Z kolei gospodarstwa domowe o najwyższych wynagrodzeniach mają już na tyle wysokie dochody, że również bez świadczeń pochodzących z programu „Rodzina 500+" są już pożądanym klientem dla banków.

Dodatkową zdolność kredytową rodzin można policzyć, odwołując się do wskaźnika DtI. Pozwala on określić, jaką część swoich dochodów gospodarstwo domowe przeznacza na spłatę zadłużenia. Istnieje zasada, która mówi, że wydatki na obsługę wszystkich typów zadłużenia w sumie nie powinny przekraczać 36 proc. DtI. Przy przyjęciu progu bezpieczeństwa 36 proc. i przy przekształceniu wzoru na wskaźnik DtI można wyznaczyć wielkość bezpiecznego zadłużenia dla gospodarstw domowych przy określonym progu dochodu.

Z takich kalkulacji wynika, że rodziny z dwójką i trójką dzieci, które nie mają żadnych długów, mogły przed wprowadzeniem programu pozwolić sobie na zadłużenie, które oznaczało maksymalną miesięczną ratę w wysokości 1186 zł, a po wprowadzeniu programu „Rodzina 500+" kwota ta wzrosła o 15 proc. w rodzinach z dwójką dzieci i wynosi 1366 zł oraz o 30 proc. w rodzinach z trójką dzieci i wynosi 1546 zł.

Zdolność kredytowa gospodarstw domowych już zadłużonych zwiększy się bardziej. W rodzinach z dwójką dzieci, w których koszty zadłużenia sięgają teraz 5 proc. wielkości ich dochodów, nastąpi poprawa zdolności kredytowej o 18 proc., a tam, gdzie miesięczne wydatki na zadłużenie sięgają 15 proc. wielkości dochodów, nastąpi wzrost zdolności do zaciągania wszelkiego rodzaju kredytów i pożyczek o 26 proc.

W rodzinach z trójką dzieci o mniejszym obciążeniu długiem dopuszczalny poziom zadłużenia wzrośnie o 35 proc. Rodziny bardziej zadłużone odnotują 52-proc. wzrost zdolności do zadłużania się.

Tekst został przygotowany na podstawie artykułu „Perspektywy finansowe i wiarygodność kredytowa gospodarstw domowych w kontekście programu „Rodzina 500+"". Pełna wersja artykułu zostanie opublikowana w czasopiśmie „Bezpieczny Bank"

prof. Krzysztof Opolski jest specjalistą w dziedzinie budowania strategii, w tym strategii marketingowych i strategii jakości

dr Agata Gemzik-Salwach, od 1998 roku pracownik naukowo-dydaktyczny w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Program „Rodzina 500+" powoduje wzrost dochodów w rodzinach, które mają dzieci na utrzymaniu. Oficjalnie,świadczenia wypłacane w ramach tego programu nie są wliczane do dochodu rodziny, co oznacza, że gospodarstwa domowe, które korzystają z innych form pomocy, np. socjalnej, mogą je zachować. Niemniej jednak w przypadku niektórych rodzin ilość środków pozostających do dyspozycji znacząco się zwiększa i z tego punktu widzenia wzrost otrzymywanych świadczeń można potraktować jak wzrost dochodów.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację