Rz: Jakie zmiany szykuje pani dla ubezpieczonych i świadczeniobiorców?
Prof. Gertruda Uścińska: Zacznijmy od najprostszych. Przede wszystkim obecna strona internetowa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nie wygląda dobrze. Ostatnio miałam spotkanie w tej sprawie z wykonawcą nowej strony. Przedstawiciele firmy zapewnili mnie, że już w czerwcu ruszy nowy portal Zus.pl. Zapewniam, że będzie bardziej przejrzysty i przystępny dla naszych klientów. Zamierzam też usprawnić sposób komunikowania się z osobami pobierającymi świadczenia. Kluczowe jest szczególnie to, aby decyzje wydawane przez Zakład były zrozumiałe dla ich odbiorców. Po zmianach, jakie chcę wprowadzić, w uzasadnieniu decyzji ZUS znajdzie się podstawa prawna, na jakiej zapadło dane rozstrzygnięcie z przywołaniem nie tylko konkretnych przepisów z poszczególnych ustaw, ale także np. wyroków Sądu Najwyższego. Zależy mi także na poprawie języka komunikacji. Obecnie decyzje są napisane językiem prawniczym, trudnym dla odbiorcy. To się zmienia. Każda osoba, niezależnie od wykształcenia, ma rozumieć, co z czego wynika w decyzji ZUS. Jeśli zatem ktoś otrzyma odmowę przyznania świadczenia, to musi wiedzieć dlaczego. Przepisy mówią wyraźnie, jakie warunki trzeba spełnić, aby uzyskać określone świadczenie. Jeśli ktoś tych warunków nie spełnia, to nie może mieć żalu do ZUS, że nie przyznał mu świadczenia. Liczę, że uproszczenie języka pozwoli na uniknięcie niepotrzebnych emocji.
A co z jakością decyzji ZUS? Co roku do sądu trafia prawie 200 tys. osób niezadowolonych z rozstrzygnięcia. Sporo z nich wygrywa.
Tu mamy znacznie poważniejszy problem do załatwienia, bo z naszych statystyk wynika, że przed sądami ZUS przegrywa w ok. 20 proc. spraw dotyczących zasiłków i w aż 37 proc. spraw dotyczących emerytur i rent. Nikt tego do tej pory nie badał, a to są alarmujące dane. Na całym świecie są pewne standardy dotyczące liczby uwzględnianych przez sądy odwołań od decyzji organów rentowych. Są one na poziomie od kilku do kilkunastu procent. U nas te wskaźniki są znacznie wyższe. Musimy więc teraz głęboko przyjrzeć się temu, jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy. Przede mną i całym ZUS praca nad poprawą jakości wydawanych decyzji, tak by świadczeniobiorcy nie musieli odwoływać się od nich do sądów, a jeśli się odwołają, to żeby sądy nie miały wątpliwości, że decyzja wydana jest prawidłowo. Niestety, jest też część spraw, na które nie mamy wpływu, np. gdy w sprawie emerytalnej sąd wydaje wyrok na podstawie zeznań świadków. Problem jest dość poważny także z innego względu. Te różne nieprawidłowości bardzo nierówno rozkładają się między oddziałami. Pomimo jednolitych wytycznych centrali czasami wydają one różne decyzje w tych samych stanach faktycznych. Różnice są także na etapie sądowym, bo jedne oddziały odwołują się od niekorzystnych dla ZUS wyroków, a inne nie. Będę więc dążyła do ujednolicenia wykładni prawa stosowanej przez wszystkie jednostki ZUS.
Proszę zdradzić, skąd zatem bierze się wysoki odsetek przegranych ZUS przed sądem?