Memches: Humanizm zdegenerowany

Anders Breivik, człowiek, który w roku 2011 zamordował z zimną krwią 77 osób, został pokrzywdzony przez państwo norweskie. To nie ponury, spóźniony o trzy tygodnie primaaprilisowy żart.

Aktualizacja: 20.04.2016 22:09 Publikacja: 20.04.2016 20:53

Memches: Humanizm zdegenerowany

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Taki jest wyrok sądu w Oslo, który orzekł, iż „izolacja w więzieniu jest traktowaniem nieludzkim". Skazany na 21 lat pozbawienia wolności zabójca spędził w takich warunkach pięć lat, co oznacza – jak głosi werdykt – pogwałcenie trzeciego artykułu europejskiej konwencji praw człowieka, czyli zakazu tortur.

W jaki sposób państwo norweskie torturowało Breivika? W taki, że miał on – jak twierdzi – kontakt tylko ze strażnikami i personelem medycznym, czego celem – według niego – miało być doprowadzenie go do śmierci. W trakcie rozpraw Breivik narzekał też, iż kawa jest zimna, a sztućce są plastikowe. Wyrażał również dezaprobatę z powodu tego, że dostaje jedzenie z mikrofalówki – uznał, że to „gorsze niż podtapianie" (waterboarding – forma tortur).

Okazuje się zatem, że zamazywanie granic między zbrodniarzem a ofiarą to nie tylko kwestia rozliczeń z przeszłością w krajach postkomunistycznych. Lansowana przez autorytety nowej lewicy ideologia zdegenerowanego humanizmu przynosi owoce w postaci przywilejów dla ludzi, którzy odkrywają uroki życia poza dobrem i złem.

Przypadek Breivika pokazuje, że współczesne państwo zachodnie interpretuje takie pojęcia, jak „zbrodnia", „kara", „sprawiedliwość", jako przeżytki autorytarnych form politycznych, a za zadanie stawia sobie powszechną terapię społeczeństwa. Tym samym czyny Norwega przestają mieć znaczenie – ważne staje się to, co on czuje i myśli. A z tego płynie wniosek, iż państwo ma go po prostu uszczęśliwić. I to niezależnie od tego, że Breivik ani nie wyraził skruchy, ani nie wyrzekł się nazistowskich przekonań.

Warto tu przywołać rozmowę, którą blisko dwa lata temu na łamach „Rzeczpospolitej" przeprowadziła Eliza Olczyk z Małgorzatą Fuszarą. Ówczesna pełnomocniczka rządu do spraw równego traktowania powiedziała wtedy, że na studiach prawniczych zwątpiła w sens kary więzienia.

Wyrok sądu w Oslo to ilustracja takich właśnie poglądów i symbol chylenia się Zachodu ku upadkowi. Jej głosem stają się zwolennicy prawoczłowieczej utopii, którzy w swoich pięknoduchowskich uniesieniach być może niebawem dojdą do wniosku, że aktem humanitaryzmu jest uwalnianie ludzi takich jak Breivik od kary więzienia.

Taki jest wyrok sądu w Oslo, który orzekł, iż „izolacja w więzieniu jest traktowaniem nieludzkim". Skazany na 21 lat pozbawienia wolności zabójca spędził w takich warunkach pięć lat, co oznacza – jak głosi werdykt – pogwałcenie trzeciego artykułu europejskiej konwencji praw człowieka, czyli zakazu tortur.

W jaki sposób państwo norweskie torturowało Breivika? W taki, że miał on – jak twierdzi – kontakt tylko ze strażnikami i personelem medycznym, czego celem – według niego – miało być doprowadzenie go do śmierci. W trakcie rozpraw Breivik narzekał też, iż kawa jest zimna, a sztućce są plastikowe. Wyrażał również dezaprobatę z powodu tego, że dostaje jedzenie z mikrofalówki – uznał, że to „gorsze niż podtapianie" (waterboarding – forma tortur).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli