Waldemar Gontarski: Nowy słownik Komisji Europejskiej – argument siły, czy siła argumentu

„Bombowym atakiem dywanowym" i „łomem" na polską reformę sądownictwa, aby wywołać „zagładę". Cytowane słowa nie pochodzą z rozmowy terrorystów. Zresztą, gdyby internauci komunikowali się przy pomocy takiego słownictwa, to służby specjalne i prokuratorzy mogliby zająć się nimi jako podejrzanymi o przygotowywanie zamachu terrorystycznego. Tak komunikuje się kierownictwo Komisji Europejskiej z Rzeczpospolitą Polską.

Aktualizacja: 26.02.2020 13:46 Publikacja: 26.02.2020 13:17

Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej

Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej

Foto: Shutterstock

Próżno szukać w licznych leksykonach słownictwa unijnego następujących słów:

- „Flächenbombardement" – ang. carpet bombing – „bombowy atak dywanowy"

- „Zerstörung" – ang. „destruction" – „zagłada"

- „Brechstange" – ang. „crowbar" – „łom"

Takich słów Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, używa na określenie polskiej reformie sądownictwa w wywiadzie dla Der Spiegel 7/2020 („Das ist keine Reform, das ist eine Zerstörung"; https://www.spiegel.de/politik/ausland/vera-jourova-ueber-reform-in-polen-das-ist-keine-reform-das-ist-eine-zerstoerung-a-00000000-0002-0001-0000-000169356835); tłumaczenie angielskie z Reutersa i Radio Prague International, a polskie – z mediów polskich.

Czytaj też:

Věra Jourova o ustawie dyscyplinującej sędziów: Nie reforma, a nalot dywanowy

Wiceszefowa Komisji Europejskiej w Polsce. Rozmowy o reformie sądownictwa i praworządności

Dodaje: „Całkowicie zgadzam się z Ursulą von der Leyen, że nie możemy sobie pozwolić na zamknięcie drzwi. UE potrzebuje Polski, Polska potrzebuje UE. Potrzebujemy sprawiedliwego, cywilizowanego dialogu".

Czy można sobie wyobrazić, jak miałby ten dialog wyglądać w wydaniu wiceprzewodniczącej KE, gdyby chociaż troszeczkę był mniej cywilizowany ?

Owszem można, wystarczy manipulować orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Oto w jaki sposób komisarz UE Didier Reynders podczas debaty w Parlamencie Europejskim w dniu 11 lutego br. zdelegalizował Izbę Dyscyplinarną SN przeinaczając treść wyroku prejudycjalnego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa z dnia 19 listopada 2019 r., sprawy połączone C-585/18, C-624/18 i C-625/18, EU:C:2019:982.

„Martwi mnie ta nowa ustawa [dyscyplinująca sędziów]. [...] jako strażnik traktatów będziemy [Komisja Europejska] zajmować tą ustawą [...], tak aby prawa unijnego nie mogła łamać. Również zauważyłem, że w dalszym ciągu działa Izba Dyscyplinarna, mimo tego, co w swoim orzeczeniu powiedział Sąd Najwyższy i co powiedział na końcu zeszłego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej [w wersji ang.: „following the Court of Justice judgment" – co wyrywając z kontekstu, w tłumaczeniu „jeden do jednego", brzmi: „po wydaniu przez Trybunał Sprawiedliwości wyroku"], że [Izba Dyscyplinarna] nie jest to sąd w rozumieniu prawa europejskiego. Chcę powtórzyć, że orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości są wiążące i muszą być realizowane".

Powyższe tłumaczenie na j. polski pochodzi ze strony internetowej PE ((https://www.europarl.europa.eu/plenary/pl/vod.html?mode=chapter&vodLanguage=PL&vodId=1581451106289&date=20200211# ) – i zostało zweryfikowane w oparciu o wersję angielską, też ze strony PE (https://www.europarl.europa.eu/plenary/pl/vod.html?mode=chapter&vodLanguage=PL&vodId=1581451106289&date=20200211#).

Czy rzeczywiście wyrok Trybunału Sprawiedliwości w sprawie KRS zawiera wskazane przez komisarza rozstrzygnięcie delegalizujące Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego (nawiasem mówiąc wna języku polskim, ze względów powiedzmy sowieckich i po tym niemieckim wywiadzie wiceprzewodniczącej KE, angielskie słowo „commissioner" proponuję zastąpić słowem bardziej „cywilizowanym", np. minister albo może używać lepiej skorzystać z j. angielskiego).

Nie, Trybunał nic ani nikogo nie zdelegalizował. Wyrok ten, mówiąc najkrócej, przynosi wyłączenie właściwości izby Sądu Najwyższego jako rozszerzenie instytucji wyłączenia sędziego. Po prostu, według TS w danej konkretnej sprawie należy wyłączyć właściwość rzeczową danego sądu, jeśli w tej konkretnej sprawie ów dany sąd w jakimkolwiek państwie członkowskim (wyroki prejudycjalne mają charakter erga omnes) – tutaj chodziło o Izbę Dyscyplinarną SN – ma cechy, które łącznie ujmowane (tzw. ujęcie całościowe stosowane przy ocenie standardu niezawisłośsci i bezstronności sądownictwa) „mogą wzbudzić w przekonaniu jednostek uzasadnione wątpliwości co do niezależności tego organu od czynników zewnętrznych, w szczególności od bezpośrednich lub pośrednich wpływów władzy ustawodawczej i wykonawczej, oraz jego neutralności względem ścierających się przed nim interesów, i prowadzić w ten sposób do braku przejawiania przez ten organ oznak niezawisłości lub bezstronności, co mogłoby podważyć zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w jednostkach w społeczeństwie demokratycznym" – sentencja pkt 2.

Czytamy tam dalej, w następnym zdaniu: „Do sądu odsyłającego należy ustalenie, przy wzięciu pod uwagę wszystkich istotnych informacji, którymi dysponuje, czy jest tak w przypadku organu takiego jak Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego".

Na takiej samej zasadzie należy wyłączyć jakakolwiek izbę czy wydział w jakimkolwiek państwie członkowskim Unii.

Gdyby commissioner Didier Reynders, jeśli nie miał czasu przeczytać całego wyroku Trybunału Sprawiedliwości, zapoznałby się tylko z jego sentencją, wiedziałby że Izba Dyscyplinarna może być wyłączona tylko od rozpoznawania konkretnej sprawy, a nie in abstracto – i wtedy w kontekście ID SN pewnie nie mówiłby, że orzeczenia TS „są wiążące i muszą być realizowane".. Wbrew temu co commissioner twierdzi, Izba ta więc co do zasady może dalej działać, chyba że na zasadzie wyjątku (wyjątek ten wymaga uzasadnienia w oparciu o kryteria wskazane właśnie w wyroku TS w sprawie KRS) jakiś konkretny skład orzekający i szerzej cała izba w konkretnej sprawie nie spełnia kryteriów wyroku TS z dnia 19 listopada 2019 r.

Owszem, ze skargi KE zawisła sprawa przed Trybunałem (C-791/19), w której skarżąca chce dokładnie tego, o czym commissioner Didier Reynders mówił 11 lutego w PE. W tej chwili mamy postępowanie o środek tymczasowy, czyli o zawieszenie stosowania przepisów powołujących Izbę Dyscyplinarną – złożony w kontrowersyjnych okolicznościach (W. Gontarski, TSUE potraktował polskie sądownictwo jak informację handlową, https://www.rp.pl/Opinie/302119943-Waldemar-Gontarski-TSUE-potraktowal-polskie-sadownictwo-jak-informacje-handlowa.html).

Byłoby może czymś właściwym, aby dla dobra sprawy – żeby nie przypisywać przedstawicielom KE umiejętności antycypacyjnych, którzy najwyraźniej chcą wyprzedzać rzeczywistość jurydyczną – Trybunał nie spieszył się, tak jak pośpiesznie wydano w Luksemburgu postanowienie o środku tymczasowym w piątek (19 października 2018 r., Komisja/Polska C-619/18 R, EU:C:2018:852) poprzedzający niedzielę, w której odbywały się w Polsce wybory samorządowe.

Autor jest prof. nadzw. dr hab. nauk prawnych, adwokatem – pełnomocnikiem RP przed TSUE (od 24 maja 2019 r.).

Próżno szukać w licznych leksykonach słownictwa unijnego następujących słów:

- „Flächenbombardement" – ang. carpet bombing – „bombowy atak dywanowy"

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Gazety walczą ze sztuczną inteligencją, a Polska w lesie
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co ma sędzia Szmydt do reformy wymiaru sprawiedliwości
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Możliwa korporacja doradców restrukturyzacyjnych
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Sędziowie nie potrzebują poświadczeń bezpieczeństwa, bo sami tak zadecydowali
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt to czarna owca czy w sądach mamy setki podobnych sędziów?