Marek Domagalski: Taśmy w sądzie i poza sądem

Taśmy, w tym nagrania z ukrycia, robią karierę w rozliczeniach i procesach. Nawet nie wiemy, że jesteśmy nagrywani niemal na każdym kroku. Powiedzieć: nie daj się nagrać, to niewiele, ale to też jest jakaś dobra rada. Dla nagrywających jest zaś taka: nie przesadź.

Aktualizacja: 17.02.2019 07:27 Publikacja: 17.02.2019 06:32

Marek Domagalski: Taśmy w sądzie i poza sądem

Foto: shutterstock

Jesteśmy nagrywani na ulicy czy szosie, o czym dowiadujemy się z wezwania do zapłaty za przekroczenie prędkości lub nieprawidłowe parkowanie. W budynkach publicznych, ale także podczas spaceru wzdłuż monitorowanej willi. Oczywiście także w sądzie zarówno na korytarzu, jak i w sali rozpraw.

Nagrywanie rozpraw postulowano od lat, gdyż ma ono nie tylko wykazać, jak brzmiały zeznania, ale też jak świadek reagował na pytania, podobnie jak podsądny się zachowywał, ale także jak się zachowywał sędzia i co powiedział.

To nie wszystko. Wielu z nas fotografuje czy nagrywa wypadek, w którym uczestniczy – co zresztą zalecają firmy ubezpieczeniowe, i co w razie sporu o likwidację szkody może być przydatnym dowodem. Albo uciekającego z miejsca kolizji sprawcę choćby czyjejś szkody.

To wszystko są legalne nagrania, ale nawet gdy są zdobyte bezprawnie, także mogą stanowić dowód w sądzie. Na przykład sądy pracy generalnie dopuszczają jako dowód rozmowę pracownika z szefem czy jego naganne zachowanie, choćby było nielegalnie uzyskane. Z drugiej strony niejeden pracodawca monitoruje ze względu bezpieczeństwo miejsce pracy, i choćby przy okazji może nagrać naganne zachowanie pracownika. Podobnie jest w relacjach sąsiedzkich czy rodzinnych, np. w sprawach rozwodowych od lat nagrania są wykorzystywane dość często w sądzie, a jeśli nagrywają uczestnicy kłótni czy gróźb, to są one legalne.

Nielegalny mają zaś status nagrania uzyskane przez osobę nieuczestniczącą w rozmowie dzięki urządzeniu podsłuchowemu (podobnie jak informacje uzyskane poprzez otwarcie cudzego listu ) – można je zakwalifikować jako przestępstwo, za co grozi kara, poczynając od grzywny, kończąc na dwóch latach więzienia. Taka kara grozi także osobie, która nielegalnie uzyskane dane ujawnia innej osobie. Kiedy jednak nagranie dotyczy ważnych i słusznych praw, w szczególności pokrzywdzonego, raczej surowej kary bym się nie spodziewał.

Ta groźba powinna być jednak ostrzeżeniem przed zbyt pochopnym korzystaniem z nielegalnego nagrania. Wprawdzie jest to bardzo mocny dowód, ale oczywiście nie stuprocentowy, tym bardziej że nierzadko w nagranej rozmowie są elementy reżyserii, prowokacji (zwykle nienagranej), co sędziowie raczej wychwycą.

Zwłaszcza ryzykowne byłoby moim zdaniem korzystanie z nagrań w wątpliwej prawnie i etycznie sprawie – uzyskanych bez wiedzy drugiej strony czy tym bardziej nielegalnie. Budzą one bowiem, poza wspomnianymi szczególnymi sytuacjami, zastrzeżenia etyczne.

A one przed sądem także mają znaczenie. ©?

Jesteśmy nagrywani na ulicy czy szosie, o czym dowiadujemy się z wezwania do zapłaty za przekroczenie prędkości lub nieprawidłowe parkowanie. W budynkach publicznych, ale także podczas spaceru wzdłuż monitorowanej willi. Oczywiście także w sądzie zarówno na korytarzu, jak i w sali rozpraw.

Nagrywanie rozpraw postulowano od lat, gdyż ma ono nie tylko wykazać, jak brzmiały zeznania, ale też jak świadek reagował na pytania, podobnie jak podsądny się zachowywał, ale także jak się zachowywał sędzia i co powiedział.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Opinie Prawne
Paweł Litwiński: Prywatność musi zacząć być szanowana
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie Prawne
Wandzel: Czy po uchwale SN frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO