Tomasz Pietryga: Sytuacja gorsza niż za czasów Fransa Timmermansa

Schizofrenią byłoby argumentować przed TSUE, że Polska chce porozumienia w sprawie praworządności, kiedy w tym samym czasie wchodzą w życie restrykcyjne przepisy dyscyplinujące sędziów.

Aktualizacja: 14.02.2020 13:36 Publikacja: 13.02.2020 18:53

Tomasz Pietryga: Sytuacja gorsza niż za czasów Fransa Timmermansa

Foto: Fotolia.com

Polski rząd przesłał w czwartek do TSUE odpowiedź na skargę Komisji Europejskiej w sprawie sądownictwa dyscyplinarnego. Po raz kolejny powtórzył, że wszystkie zmiany są zgodne z polską konstytucją i prawem UE. Jednocześnie poprosił o dodatkowe dwa tygodnie na przygotowanie uzupełniającej argumentacji. Tyle że TSUE nie musi tego wniosku uwzględnić. Może więc w najbliższych dniach zdecydować się na użycie środka zabezpieczającego, który zamrozi działanie Izby Dyscyplinarnej SN pod groźbą dotkliwych sankcji finansowych za nieprzestrzeganie zakazów.

Właśnie taki scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobny, o czym świadczą wręcz lodowate relacje między instytucjami unijnymi a polskim rządem. Dziś nikt już nie toczy oficjalnego dialogu o praworządności, a sytuacja zaczyna robić się gorsza niż za czasów Fransa Timmermansa.

Czytaj także:

Polska chce grać na czas z Luksemburgiem

Co ma Unia do sądów, czyli o różnicy między kropką a przecinkiem

Warszawa i Bruksela zdają się funkcjonować w sprawie sądów na zupełnie odrębnych płaszczyznach, które nie mają szans się przeciąć. Stan ten może się jedynie pogłębić z uwagi na twardą retorykę obozu prawicy w kampanii prezydenckiej. Zresztą polskim władzom byłoby trudno przekonać Unię o szczerości swoich intencji, o poszukiwaniu kompromisu, kiedy w piątek wchodzi w życie tzw. ustawa kagańcowa. W procedurze jej uchwalania zostały zlekceważone wszelkie głosy krytyczne płynące zarówno ze środowisk prawniczych, jak i instytucji europejskich. Wręcz schizofrenią byłoby więc argumentować, że Warszawa chce porozumienia, jeżeli w tym samym czasie rozbudowuje restrykcyjne ustawodawstwo dyscyplinujące sędziów.

Część czołowych polskich polityków nie zamierza nawet ukrywać sceptycznego podejścia do angażowania się instytucji europejskich w wewnętrzne sprawy kraju. Dobrze ilustruje to sposób przyjęcia Věry Jourovej przez Zbigniewa Ziobrę. Minister podsumował to spotkanie z mało dyplomatyczną ironią, wskazując, że może wiceszefowej KE zaproponować kompromis polegający na wdrożeniu w Polsce niemieckich regulacji dotyczących sądów. W podobny zresztą sposób została potraktowana wizyta Komisji Weneckiej, którą zaproszono do zwiedzania Muzeum Żołnierzy Wyklętych.

Przy milczeniu Mateusza Morawieckiego i niewielkiej sile przebicia jego europejskiego ministra Konrada Szymańskiego zmiana tak obranego kursu wydaje się mało możliwa. Tym bardziej że prezydent w kampanii wyborczej zdecydował się przyjąć ostrą, antysędziowską postawę.

Reasumując: czwartkowa odpowiedź polskiego rządu do TSUE nie spowoduje przełomu w sporze z UE w sprawie praworządności. Należy się raczej spodziewać odrzucenia polskiej argumentacji i dalszego zaostrzenia sporu – zamrożenia Izby Dyscyplinarnej pod sankcją finansową i politycznego reaktywowania groźby polexitu, chętnie używanej przez opozycję w kolejnych wyborach.

Polski rząd przesłał w czwartek do TSUE odpowiedź na skargę Komisji Europejskiej w sprawie sądownictwa dyscyplinarnego. Po raz kolejny powtórzył, że wszystkie zmiany są zgodne z polską konstytucją i prawem UE. Jednocześnie poprosił o dodatkowe dwa tygodnie na przygotowanie uzupełniającej argumentacji. Tyle że TSUE nie musi tego wniosku uwzględnić. Może więc w najbliższych dniach zdecydować się na użycie środka zabezpieczającego, który zamrozi działanie Izby Dyscyplinarnej SN pod groźbą dotkliwych sankcji finansowych za nieprzestrzeganie zakazów.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Gazety walczą ze sztuczną inteligencją, a Polska w lesie
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co ma sędzia Szmydt do reformy wymiaru sprawiedliwości
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Możliwa korporacja doradców restrukturyzacyjnych
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Sędziowie nie potrzebują poświadczeń bezpieczeństwa, bo sami tak zadecydowali
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt to czarna owca czy w sądach mamy setki podobnych sędziów?