Jędrzej Jachira o sprawach frankowiczów: jest jeszcze wiele wątpliwości

Na znak równości między wygranym prawomocnym wyrokiem a wyrokiem wykonanym będzie można liczyć dopiero wtedy, gdy któryś z „odważniejszych" sądów krajowych zada kolejne pytania prejudycjalne.

Publikacja: 28.01.2021 07:34

Jędrzej Jachira o sprawach frankowiczów: jest jeszcze wiele wątpliwości

Od wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Dziubak upłynęło 14 miesięcy. Wystarczająco, aby ustalić, jak kształtuje się linia orzecznicza w sprawach frankowiczów, ale za mało, by stwierdzić, jak te spory zakończą się w ostatecznym rozrachunku.

Większość wyroków krajowych po przełomowym werdykcie unijnego Trybunału unieważniała zawarte umowy frankowe z bankami. Pojawiały się w tym okresie również kolejne prawomocne rozstrzygnięcia. Jak się jednak szybko okazało, od prawomocności do wykonalności i realizacji często jeszcze daleka droga. W wielu przypadkach bowiem banki lawinowo straszą swoich klientów roszczeniami o zwrot wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Wraz z rozsyłanymi wezwaniami do zapłaty kwot przekraczających zwykle dziesiątki tysięcy złotych w terminie przypadającym wcześniej na zapłatę jednej raty pojawiają się nowe problemy.

Czytaj także:

Frankowicze: pora na przełom w sprawach kredytów

Brak zgody na wykreślenie hipoteki, niewydanie zaświadczenia o spłacie kredytu czy brak nowego harmonogramu spłaty kredytu w złotówkach na LIBOR w przypadku umów, których klauzule zostały unieważnione (tzw. odfrankowienie), to ostatnio bolączka tych frankowiczów, którym udało się wygrać z bankiem.

Co zatem powinno być jeszcze zrobione, aby rozwiać wspomniane wątpliwości i w przypadku prawomocnej wygranej móc rzeczywiście pożegnać się z frankiem szwajcarskim na dobre?

Ostrożny Sąd Najwyższy

Z żądaniem wynagrodzenia za korzystanie z kapitału jest tak samo jak z oceną wcześniej stosowanych przez banki klauzul abuzywnych – wszyscy wiedzą, że jest to sprzeczne z normami ochrony konsumenta i niedopuszczalne, ale dopóki nie wybrzmi to wyraźnie z ław Sądu Najwyższego, będzie polem do dyskursu i argumentem przeciwko frankowiczom.

Stąd blisko już do wyroków sądów, które na co dzień zajmują się tą tematyką rzadziej i niekoniecznie będą brały pod uwagę na pierwszym miejscu motywy dyrektywy 93/13. Zwłaszcza że wyroków w tej materii, choć na ten moment chroniących konsumenta, jest zaledwie kilka.

Co zatem o wynagrodzeniu za kapitał mówi Sąd Najwyższy? W tym względzie jest tak samo ostrożny i niejednoznaczny jak wcześniej w sprawach kredytów we franku, zanim sprawa trafiła na wokandę Trybunału Sprawiedliwości UE.

W wyroku z 11 grudnia 2019 r. (sygn. V CSK 382/18) Sąd Najwyższy nie wykluczył dopuszczalności przyznawania bankom takiego wynagrodzenia i wskazał zdawkowo, że jest to kwestia jeszcze nieprzesądzona i wymagająca odpowiedzi na to, czy obowiązek zwrotu nienależnie otrzymanych świadczeń w związku z uznaniem umowy za nieważną wyczerpuje obowiązki stron. To właśnie od tego wyroku wszystko się zaczęło i do niego najczęściej odnoszą się banki w formułowanych wezwaniach i pozwach, wywodząc oczywiście dalej idące wnioski. Twierdzą bowiem, że skoro nie jest to kwestia rozstrzygnięta, to Sąd Najwyższy uważa, że takie roszczenia mogą być jak najbardziej zasadne. W ocenie ekspertów prawa UE jednak zdecydowanie nie mogą.

W przypadku klauzul abuzywnych, oprócz eliminacji toksycznego postanowienia z umowy bądź całego kontraktu, równie istotny jak unicestwienie zapisów jest także skutek odstraszający nieuczciwego przedsiębiorcę. Takie wnioski płyną m.in. z wykładni celowościowej art. 6 ust. 1 oraz art. 7 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13, jej motywów przewodnich, jak również wytycznych Komisji Europejskiej.

Ponadto w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE wyraźnie zakazuje się zastępowania nieuczciwych warunków umownych innym warunkiem (wyrok TSUE z 21 grudnia 2016 r., Guitérrez Naranjo, EU:C:2016:980, pkt 57), a takie rozstrzygnięcie w istocie wiązałoby się właśnie z zastąpieniem wynagrodzenia banku z tytułu oprocentowania kredytu na rzecz honorarium za korzystanie z kapitału, pozornie bez podstawy kontraktowej.

Ponadto ingerencja sądu krajowego w postanowienia wadliwej umowy oznaczałaby naruszenie zasady przywrócenia równości stron oraz zniechęcenie przedsiębiorcy do wprowadzania nieuczciwych warunków w umowach, w orzecznictwie TSUE zakazanej (wyrok z 25 listopada 2020 r., Banca B. SA, C-269/19, EU:C:2020:954, pkt 44).

Za rzadko pytamy

Co zatem stoi na przeszkodzie, aby wywieść przez Sąd Najwyższy bądź sądy krajowe analogiczne wnioski do powyższych i raz a dobrze wykluczyć możliwość ustalania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału banku w razie unieważnienia umów frankowych? Paradoksalnie to samo, co wcześniej miało miejsce przed wyrokiem Dziubak, czyli brak wyroku TSUE zaadresowanego specjalnie dla Polski.

Tak samo rzadko bowiem jak polskie sądy krajowe zadają pytania prejudycjalne w trybie art. 267 traktatu o funkcjonowaniu UE (w 2019 r. zadaliśmy ich 39, byliśmy za Rumunią – 49 pytań, Hiszpanią – 64, Włochami – 70, czy Niemcami – 114, plasując się ostatecznie na dziesiątym miejscu w Unii), równie rzadko korzystamy z dorobku Trybunału Sprawiedliwości UE w innych sprawach oraz z aktów prawa UE, w tym przedmiotowej dyrektywy 93/13. Do wydania wyroku w sprawie Dziubak sąd w Warszawie potrafił zasądzić na rzecz kredytobiorców kwotę 300 tys. zł z tytułu unieważnienia umowy z bankiem, a w identycznej sprawie sąd wrocławski oddalić powództwo w całości. Nagminnie wówczas stosowano zabieg redukcji utrzymującej skuteczności postanowienia niedozwolonego, co – jak widać w cytowanych wyrokach – było od dawna zakazane i w innych państwach członkowskich UE już zrozumiałe (choćby w wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 14 grudnia 2012 r., Banco Espanol de Crédito, C-618/10, EU:C:2012:

349, pkt 63).

Dopiero wyrok Dziubak wydany „na specjalne zamówienie" Polski, w związku z niedostrzeganiem przez sądy krajowe wystarczających odpowiedzi na wątpliwości prawne w prawie unijnym, ujednolicił stosowanie prawa UE na płaszczyźnie prawa polskiego. A w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE akurat wyjątkowo brak wyroku odnoszącego się explicite do kwestii wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w sprawie umowy frankowej innego kraju członkowskiego. Tym trudniej było zatem naszym sądom o wnioskowanie per analogiam.

o czym myśleć

Oprócz zatem pytania jak widać wcale nieretorycznego dla sądów polskich, być może warto tym razem wybiec w czasie i zastanowić się, czy wynagrodzenie za korzystanie z kapitału to jedyna nierozwikłana jeszcze kwestia w tych sprawach. Okazuje się, że mimo dużej liczby wygranych kredytobiorców (szacuje się ponad 90 proc. wygranych w 2020 r.) wątpliwości budzi m.in. zachowanie niższego oprocentowania (obecnie LIBOR) do kredytu w CHF przewalutowanego wyrokiem na kredyt w złotówkach ze względu na unieważnienie klauzul, sposób, w jaki dojdzie do unieważnienia umowy (zwrot zapłaconych świadczeń bądź rozliczenie według salda), ustalanie biegu terminów przedawnienia roszczeń kredytobiorców i banków, a także możliwość rozbicia świadczenia kredytobiorcy na raty w zakresie zwrotu brakującego kapitału.

Jeśli chodzi o stawkę LIBOR, której najbardziej boją się banki przy przewalutowaniu kredytów, do końca 2021 r. zostanie ona zlikwidowana. Pojawia się zatem pytanie, według jakiej wówczas stawki powinno się oprocentować kredyty przekształcone z CHF na złotówki, jednocześnie nie stosując stawki WIBOR, która byłaby dla byłych już wówczas frankowiczów krzywdząca.

Z kolei rozstrzygnięcie sposobu unieważnienia umów jest o tyle doniosłe, że teoria dwóch kondykcji ścierająca się z teorią salda nie zawsze jest aż tak korzystna, biorąc pod uwagę dziesięcioletni termin przedawnienia roszczeń, których zwrotu można się domagać. Rzecz mogłaby się mieć inaczej w razie ustalenia, od kiedy ów termin biegnie, biorąc pod uwagę, że o możliwości formułowania tych roszczeń frankowicze dowiedzieli się dopiero w okresie ostatnich pięciu–siedmiu lat (a większość po wyroku w sprawie Dziubak), a nie widzieli o nich przez pierwsze lata spłaty swoich kredytów, które teoretycznie są przedawnione.

Skoro zatem Sąd Najwyższy tej odpowiedzi nie udzielił, a cytowanym wyrokiem z 11 grudnia 2019 r., wydanym po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 3 października 2019 r., furtkę do roszczeń banków wręcz uchylił, może się okazać, że w nie tak odległej perspektywie któryś z tych „bardziej odważnych" sądów krajowych zada nowe pytania (na wzór sprawy Dziubaków). Oby, bo jak widać, tylko wówczas będzie można liczyć na znak równości pomiędzy wygranym prawomocnie wyrokiem a wyrokiem skutecznie wykonanym.

Autor jest partnerem zarządzającym w Kancelarii radcy prawnego Adama Soboty od kilku lat prowadzącej spory frankowiczów z bankami

Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd Tuska w sprawie KRS goni króliczka i nie chce go złapać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy tylko PO ucywilizuje lewicę? Aborcyjny happening Katarzyny Kotuli
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Trybunał i ochrona życia. Kluczowy punkt odniesienia
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ministra, premier i kakofonia w sprawach pracy