Jak spełnią się noworoczne życzenia?

„Niech na co dzień, nie od święta, gęba będzie uśmiechnięta. Niech też zdrowie tęgie będzie... Do siego roku!", „ Wszelkiej pomyślności, dużo zdrowia...". W noworocznych życzeniach, które otrzymywałem i sam składałem, zawsze obecne było zdrowie. Zobaczmy więc, co może być z jego ochroną w 2020 r.

Publikacja: 06.01.2020 20:00

Jak spełnią się noworoczne życzenia?

Foto: Adobe Stock

Jak bumerang wraca konflikt między lekarzami rezydentami a rządem. Dwa lata temu zakończył się on podpisaniem porozumienia. Nie zostało ono jednak w pełni zrealizowane. Lekarze nie zamierzają odpuścić. I na 2020 r. zapowiadają akcję „jakiej jeszcze nie było". Oczywiście jeśli rząd się z nimi nie dogada. Brzmi to, trzeba przyznać, groźnie.

Rząd też nie zasypia gruszek w popiele. Przygotował ustawę pozwalającą na łatwy i szybki „import" lekarzy z zagranicy – np. z Ukrainy. Jest już ona na takim etapie prac, że można ją w każdej chwili skierować do Sejmu i piorunem uchwalić. Założenia ustawy wydają się być sensowne. Można ściągać specjalistów z innych krajów, jeśli to poprawi ogólną kondycję systemu ochrony zdrowia. Powinno to być jednak rozwiązanie ratunkowe! Używane tylko w sytuacjach bez wyjścia, gdy krajowe zasoby zostaną wyczerpane. Nie może zaś służyć do walki z własną „kadrą narodową". Prowadzić do jej zastąpienia przez gości z zagranicy.

Informacje o proteście oraz o ustawie świadczą o tym, że obie strony szykują się do konfliktu. Może w nim dojść do wymiany druzgoczących ciosów. Oczywiście ofiarami w pierwszym rzędzie będziemy my wszyscy, czyli pacjenci.

Naszej przyszłości nie sprzyja też sposób, w jaki rząd realizuje program dochodzenia do nakładów na zdrowie w wysokości 6 proc. PKB. Prawdą jest, że wszyscy – pacjenci, pracownicy służby zdrowia, lecznice – czekali na to od dawna. Spodziewali się, że wreszcie zamiast pustych deklaracji pojawią się realne pieniądze.

Rząd szybko jednak wylał na głowy kubeł zimnej wody. Ogłosił, że będzie owszem liczyć 6 proc., ale... od wysokości PKB podanego przez GUS. Takiego mniej więcej sprzed około dwóch lat, bo tyle trwają jego wyliczenia. Z reguły niższego niż ten aktualny, szacowany wstępnie. Kwota pieniędzy na zdrowie realnie więc nie wzrośnie. Rezydenci i pacjenci poczuli się oszukani.

Wniosek jest jeden. Jeśli w najbliższych miesiącach dojdzie do lekarskich protestów, zamykania oddziałów szpitalnych itp. – będzie to skutek nieustannego zamiatania pod dywan problemów systemu ochrony zdrowia. Oraz „cwaniackich" zagrywek i zwodzenia obywateli przez władzę.

Taka taktyka musi się w końcu odbić czkawką. Nie da się wiecznie robić wszystkich „w konia" – rezydentów, pacjentów, dyrektorów szpitali, samorządów płacących za lecznice położone na ich terenie. Kiedyś oni nie wytrzymają, przejdą do kontry. A wtedy będzie wojna na całego.

Nie da się bez końca uciekać od konsekwencji podejmowanych decyzji. Posługiwać się prowizorką w postaci niewielkich zastrzyków pieniędzy lub pohukiwania na lekarzy. Rząd powinien wreszcie rozwiązać istniejące problemy systemowo, kierując się przede wszystkim dobrem pacjenta. „Stawianie na swoim" to droga donikąd. Już był minister, który chciał brać lekarzy „w kamasze". Straszył mobilizacją i wojskowym prawem. Efekt? Lekarze dalej protestują, a po ministrze śladu nie ma. Wypada tylko powtórzyć słowa klasyka: „Nie idźcie tą drogą!"

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

Jak bumerang wraca konflikt między lekarzami rezydentami a rządem. Dwa lata temu zakończył się on podpisaniem porozumienia. Nie zostało ono jednak w pełni zrealizowane. Lekarze nie zamierzają odpuścić. I na 2020 r. zapowiadają akcję „jakiej jeszcze nie było". Oczywiście jeśli rząd się z nimi nie dogada. Brzmi to, trzeba przyznać, groźnie.

Rząd też nie zasypia gruszek w popiele. Przygotował ustawę pozwalającą na łatwy i szybki „import" lekarzy z zagranicy – np. z Ukrainy. Jest już ona na takim etapie prac, że można ją w każdej chwili skierować do Sejmu i piorunem uchwalić. Założenia ustawy wydają się być sensowne. Można ściągać specjalistów z innych krajów, jeśli to poprawi ogólną kondycję systemu ochrony zdrowia. Powinno to być jednak rozwiązanie ratunkowe! Używane tylko w sytuacjach bez wyjścia, gdy krajowe zasoby zostaną wyczerpane. Nie może zaś służyć do walki z własną „kadrą narodową". Prowadzić do jej zastąpienia przez gości z zagranicy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację