Hubert A. Janiszewski: Jak (nie) działają rządowe „tarcze”

Dwa dni trwał protest przedsiębiorców rozwścieczonych brakiem realnego wsparcia, jakie mieli otrzymać po decyzji rządu o zamknięciu wielu branż w gospodarce.

Aktualizacja: 14.05.2020 07:32 Publikacja: 13.05.2020 16:44

Hubert A. Janiszewski: Jak (nie) działają rządowe „tarcze”

Foto: AFP

Mnożone przez rząd kolejne tarcze 1.0, 2.0 i 3.0 nie spełniają swojej roli, a przedsiębiorcy i zatrudnieni przez nich na próżno oczekują obiecanego wsparcia, w tym finansowego. Złość i wściekłość jest dodatkowo pobudzana informacjami o tym jak sprawnie wsparcie działa w innych krajach np. w Niemczech czy Norwegii, o środkach postawionych do dyspozycji Polsce przez Komisję Europejską (7,4 mld euro) oraz o niezrozumiałych decyzjach rządu, np. utrzymaniu zakazu ruchu transgranicznego.

Przedsiębiorcy wyraźnie widzą, że decyzje podejmowane są przez rząd w sposób nieprzemyślany, ad hoc, bez planu i analizy podpartej informacją ekspercką. Piątka zarządzająca w czasie pandemii, tj. premier Morawiecki, ministrowie Szumowski, Pinkas, Emilewicz i prezes Borys, najwyraźniej nie daje sobie rady. Dodatkowo zilustrowały to nieudolne próby organizacji „kopertowych” wyborów przez min. Sasina i brutalna reakcja policji na protesty przedsiębiorców w Warszawie.

Czego domagają się przedsiębiorcy? Po pierwsze, objęcia wsparciem wszystkich podmiotów gospodarczych. Po drugie, urealnienia i zwiększenia tzw. stawek postojowych dla samozatrudnionych i zatrudnionych na śmieciówkach. Po trzecie, objęcia drugą tarczą mikroprzedsiębiorców – na identycznych zasadach jak wszystkie inne firmy. Po czwarte, odbiurokratyzowania procesów dystrybucji pieniędzy poprzez m.in. opublikowanie przejrzystych zasad przydzielania pomocy, która powinna być udzielana niezależnie od widzimisię urzędników, wręcz automatycznie. Po piąte, kolejne odmrażanie sektorów i branż winno być dokonywane w dialogu z przedsiębiorcami i ekspertami epidemiologicznymi. I po szóste, spłaty pomocy winny być rozłożone na 3–5 lat.

Do ytch postulatów warto dodać jeszcze jeden: zwiększenie liczby testów, w tym regularne testowanie całego personelu medycznego, co pozwoliłoby sprawniej przewidywać rozwój lub spadek zachorowań na Covid-19.

Dla ilustracji jak rzeczywiście nie działają tzw. tarcze podam konkretny przykład średniej firmy w Warszawie, przekazany mi przez jej właściciela i zarządzającego. Firma istnieje od ponad 25 lat, sprzedaż w 2019 r. wyniosła 120–130 mln zł, a zatrudnienie to 80 pracowników, wszyscy na etatach. W połowie marca, po rządowych decyzjach o zamknięciu działalności firma wystąpiła w oparciu o tzw. pierwszą tarczę z wnioskiem o dopłaty w wysokości 40 proc. do zarobków pracowników (według średniej stawki krajowej). Od tego czasu, a minęło prawie dwa miesiące, Wojewódzki Urząd Pracy przysyła kolejne żądania o uzupełnienie wniosku, poprawienie wniosku, dodatkowe aneksy itp., itd. Wniosek przesłany elektronicznie – w sumie ok. 20 stron – był już poprawiany pięciokrotnie, w tym z powodu niedostatecznych odstępów w arkuszu excel. Wewnątrz urzędu – weryfikacja odbywa się w Ciechanowie – przesyła się analizowane wnioski pocztą (!), co spowalnia cały proces.

Najgorsze według właściciela tej firmy jest to, że nie ma żadnego rejestru wniosków w urzędzie, nie wiadomo na jakim etapie jest ich rozpatrywanie, nie można się dowiedzieć, kto z pracowników urzędu sprawę prowadzi i kto decyduje o akceptacji. I jakie są ostateczne kryteria tej akceptacji. Zaznaczam, że urząd posiada wszystkie dokumenty na temat spółki, która płaci podatki CIT i VAT, odprowadza składki ZUS etc.

Spadek sprzedaży w marcu i kwietniu w porównaniu do ubiegłorocznych wyników wyniósł ponad 80 proc., a koszty utrzymania biznesu (spłaty rat kredytu, media, czynsze, płace, etc.) pozostały bez zmian. W tej części firma wystąpiła o dodatkowe finansowanie w ramach tzw. tarczy finansowej i ku zaskoczeniu otrzymał środki po kilku dniach.

Z rozmów przeprowadzonych z wieloma drobnymi przedsiębiorcami wyraźnie wynika, że część administracji rządowej jest kompletnie nieprzygotowana do obsługi tarcz i dodatkowo mnoży biurokratyczne przeszkody, co spowalnia i neguje sens wsparcia gospodarki.

Właściciel wspomnianej firmy został zmuszony na razie do zwolnienia 12 osób, pozostałych nie chce zwalniać, bowiem wysoko sobie ceni ich kwalifikacje, ale bez obiecanej pomocy daleko nie zajedzie! To jest jeden przykład niekompetencji i braku wyobraźni, jeśli nie głupoty, twórców tzw. tarcz, którzy stworzyli nie system wsparcia, ale kolejnego biurokratycznego potworka! Takich przykładów prawdopodobnie są dzisiaj w Polsce dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy.

Dla porównania, pomoc dla mikrofirm w Niemczech uzyskuje się po złożeniu wniosku, na którym podaje się tylko nazwisko właściciela i numer NIP, a procedura trwa do siedmiu dni. Może więc także w Polsce będzie się udzielać wsparcia w oparciu o prosty wniosek zawierający podstawowe informacje o firmie i stanie zatrudnieni, a dopiero potem zbierać informacje kontrolne?

Dzisiaj tzw. tarcza działa dokładnie odwrotnie. Bez radykalnej zmiany rozbudowanych i skomplikowanych przepisów i likwidacji niepotrzebnej „papierologii” rząd doprowadzi do dużo głębszej zapaści gospodarczej, a wychodzenie z niej będzie znacząco dłuższe. Ale czego innego można oczekiwać od amatorów z tzw. dobrej zmiany?

Dr Hubert A. Janiszewski jest ekonomistą, członkiem Polskie Rady Biznesu i członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW.

Mnożone przez rząd kolejne tarcze 1.0, 2.0 i 3.0 nie spełniają swojej roli, a przedsiębiorcy i zatrudnieni przez nich na próżno oczekują obiecanego wsparcia, w tym finansowego. Złość i wściekłość jest dodatkowo pobudzana informacjami o tym jak sprawnie wsparcie działa w innych krajach np. w Niemczech czy Norwegii, o środkach postawionych do dyspozycji Polsce przez Komisję Europejską (7,4 mld euro) oraz o niezrozumiałych decyzjach rządu, np. utrzymaniu zakazu ruchu transgranicznego.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację