1 lipca ma nastąpić połączenie naszego Centralnego Repozytorium Elektronicznych Wypisów Aktów Notarialnych z Krajowym Rejestrem Sądowym. Jesteśmy na to przygotowani. Otrzymaliśmy prośbę z Ministerstwa Sprawiedliwości o udostępnienie środowiska testowego, więc wiele wskazuje na to, że to połączenie uda się sfinalizować. Również 1 lipca wchodzą w życie przepisy dotyczące prostej spółki akcyjnej. Nie wiemy, jakie będzie zainteresowanie tą nową formą prowadzenia działalności gospodarczej, ale notariusze mają tutaj do odegrania istotną rolę. Obok banków czy biur maklerskich będą upoważnieni do prowadzenia rejestrów akcji. To kompletnie nowa czynność. Dlatego samorząd chce maksymalnie wesprzeć rejentów i dostarczyć im narzędzia takie, jak choćby wzory umów.
Trzeba pamiętać, że Senat nie zarzucił pomysłu nagrywania czynności notarialnych.
Mam to w pamięci bardzo mocno. Już w poprzedniej kadencji uczestniczyłem w pracach nad tym projektem. To bardzo zły projekt.
Dlaczego?
Ponieważ zakłada rzecz bezprecedensową, jaką jest przymusowe utrwalanie wizerunku, czyli obrazu i dźwięku milionów obywateli. Co roku notariusze sporządzają około 2,5 mln aktów notarialnych, a w każdej z czynności biorą udział średnio dwie–cztery osoby. Mamy więc, co najmniej 5–7 mln obywateli rocznie, którzy wbrew swej woli mieliby być inwigilowani. Tego obywatele nie zaakceptują. Mało tego – zapytaliśmy przedstawicieli Międzynarodowej Unii Notariatu, czy podobne rozwiązania funkcjonują gdzieś na świecie. Okazuje się, że tak – choć w ograniczonym zakresie. Mowa o trzech państwach: Chinach, Białorusi oraz Rosji. Dołączanie do tego grona nie wydaje mi się powodem do dumy.
Nie wyobrażam sobie nagrywania osób przebywających w szpitalach, podłączonych do aparatury medycznej, które również czasami są naszymi klientami. Bywa też, że do kancelarii przychodzą osoby, które chcą wydziedziczyć najbliższych, opowiadają o bardzo intymnych powodach swoich decyzji. Oni często powtarzają takie stwierdzenie: „tylko żeby syn/ojciec się nie dowiedział o tym wydziedziczeniu, bo to się źle skończy”. Czy ja mam takiej osobie powiedzieć, że oczywiście nikt się nie dowie, tylko niech chwilę poczeka, bo muszę włączyć kamerę? Przecież ta osoba ucieknie z kancelarii! Mam nadzieję, że ten projekt nie stanie się prawem, ponieważ odbiór społeczny takiego rozwiązania będzie fatalny.