Ile może kosztować proces o kredyt frankowy

Obsługa sporu z bankiem po wyroku TSUE może być bardzo droga, ale wynagrodzenie prawnika nie może przekraczać rozsądnych granic.

Aktualizacja: 21.10.2019 10:27 Publikacja: 20.10.2019 18:20

Ile może kosztować proces o kredyt frankowy

Foto: Adobe Stock

Dziesiątki i setki tysięcy złotych straciły osoby, które zaciągnęły kredyty we frankach szwajcarskich, gdy ta waluta zyskała na wartości. Po wyroku TSUE w sprawie Justyny i Kamila Dziubaków (sygn. C-260/18) zyskały nadzieję na odzyskanie swoich pieniędzy.

Nie można się spodziewać, że prawnicy będą obsługiwali frankowiczów za darmo. Tuż po wyroku TSUE na rynku można było spotkać oferty „frankowej" pomocy prawnej opiewające nawet na 70–80 tysięcy złotych.

Czytaj też:

Bez przesady, mecenasie - Wojciech Tumidalski o wynagrodzeniu prawników za sprawy frankowiczów

Poradnik frankowicza - jak dochodzić swoich praw przed sądem

Trybunał nie rozwiązał wszystkich problemów frankowiczów

Frankowicze, na bank tylko z prawnikiem albo zbiorowo

Możliwe niespodzianki dla frankowiczów po wyroku TSUE

Franki rozgoszczą się w salach rozpraw

Czy to zgodne z etyką zawodową radców i adwokatów? Jakie powinno być uczciwe wynagrodzenie za prowadzenie sprawy frankowej? Jak to wygląda w praktyce?

W sytuacji dużego zainteresowania takimi sprawami łatwo o spryciarzy chcących zarobić na frankowiczach, jednak trudniej o precyzyjną kalkulację ceny przed podpisaniem umowy z prawnikiem.

Rozsądne kilka procent

Zasady etyki zawodowej zabraniają adwokatom i radcom prawnym ustalania wynagrodzenia wyłącznie na zasadzie premii od kwoty wygranej w sądzie dla klienta. Równocześnie istnieją zapisy nakazujące im informowanie o wysokości honorarium np. na podstawie czasu pracy. Radcowski kodeks etyki wskazuje ponadto, że wynagrodzenie powinno być ustalane m.in. z uwzględnieniem koniecznego nakładu pracy, wymaganej specjalistycznej wiedzy, umiejętności i odpowiedniego doświadczenia, stopnia trudności i złożoności sprawy, znaczenia sprawy dla klienta itd.

W praktyce najczęściej prawnicy ustalają swoje wynagrodzenie jako kilka procent (najczęściej 3–8) od wartości wygranej sprawy plus określona z góry kwota, np. za analizę konkretnej umowy kredytowej (200–400 zł, ale bywa różnie). Bywają też jednak kancelarie, które pobierają zryczałtowane kwoty, np. na kilka tysięcy złotych.

Nieco doświadczeń z kancelariami walczącymi w imieniu frankowiczów z bankami ma Arkadiusz Szcześniak, prezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. Przyznaje on, że wynagrodzenie jest określane jako procent wywalczonej kwoty. – Nic zatem dziwnego, że wynagrodzenie za walkę o kilkaset tysięcy złotych opiewa na kilkanaście tysięcy złotych – mówi Szcześniak. Dodaje, że niektóre kancelarie doświadczone w sprawach frankowych zastrzegają w umowie z klientem, że nie sposób określić dokładnego wynagrodzenia, a jedynie określają jego górny pułap. Czy to właściwe podejście? – Klient zawsze powinien znać wysokość wynagrodzenia prawnika, a ustalenie górnego pułapu może być jedną z metod jego określenia – przyznaje radca prawny Tomasz Korpusiński z Komisji Etyki Krajowej Rady Radców Prawnych.

Kwota wynagrodzenia prawnika oczywiście nie może być przesadna i opiewać np. na kilkadziesiąt procent kwoty, o którą frankowicz walczy z bankiem. Jednak – co zauważa Tomasz Korpusiński – są to na ogół sprawy trudne i wielowątkowe. – Wymagają przygotowania uwzględniającego wiedzę specjalistyczną, i to nie tylko prawniczą. Chodzi przecież o kwestie ekonomiczne i bankowe – zauważa ekspert. Przypomina on, że prawnicy nie nabywają jej na studiach i aplikacji, a skuteczne prowadzenie spraw frankowych wymaga ciągłego śledzenia orzecznictwa, które przecież nie kończy się na wyroku TSUE.

Jednak nawet prawnik uzbrojony w wiedzę i doświadczenie w sprawach frankowych nie jest w stanie przewidzieć, ile czasu będzie musiał poświęcić na daną sprawę. Prawnicy, którzy prowadzą takie sprawy, przyznawali w rozmowach z „Rzeczpospolitą", że każda sprawa jest inna, bo każdy bank stosuje swoje schematy umowne (i to zazwyczaj kilka różnych), a więc każda umowa wymaga odrębnej analizy. Co więcej, już w trakcie rozprawy pojawiają się nowe kwestie, gdy prawnicy przeciwnej strony zaczynają analizować np. solidarną odpowiedzialność małżonków albo wnoszą o powołanie świadków czy biegłych. To wydłuża postępowanie.

Walka może potrwać

Nie jest też pewne, czy postępowanie zakończy się w pierwszej instancji. Zdarzyły się bowiem – i to już po wyroku TSUE – przypadki, w których sądy pierwszej instancji orzekały na niekorzyść banku, bo nie dopatrzyły się w umowach z klientami klauzul abuzywnych. Tymczasem właśnie istnienie takich klauzul jest według wyroku TSUE w sprawie Dziubaków warunkiem uznania umowy za nieważną. Reprezentowanie kredytobiorcy w walce z bankiem w drugiej instancji też zabiera czas i może wpłynąć na wynagrodzenie prawnika.

Osobna kwestia to podstawa naliczania premii od wygranej. To często więcej niż podwyżka rat kredytowych, wynikająca ze wzrostu kursu franka. – Gdy dochodzi do przewalutowania kredytu, to nasz klient dochodzi nie tylko aktualnej kwoty także tej którą miałby zapłacić w przyszłości. A przecież te umowy kredytowe były zawierane na kilkanaście lat i więcej – mówi radca prawny prowadzących podobne sprawy.

– Tak czy inaczej, warto sprawdzić oferty co najmniej kilku kancelarii prawnych – radzi Arkadiusz Szcześniak. W jego ocenie na rynku działa dziś około 50 kancelarii, które mają co najmniej kilkuletnie doświadczenie w prowadzeniu podobnych spraw. Zarówno Szcześniak, jak też Korpusiński stanowczo odradzają korzystania ze spółek „odszkodowawczych", zwłaszcza takich, które nie pobierają zaliczek, a całość wynagrodzenia opierają na premii od wygranej. – Takich firm nie obowiązują zasady etyki prawniczej i nie dają one gwarancji rzetelnej obsługi – mówi Tomasz Korpusiński.

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

prof. Jacek Giezek, adwokat, przewodniczący Komisji Etyki Naczelnej Rady Adwokackiej

W relacjach adwokata z klientem podstawową kwestią jest zaufanie. Aby to zaufanie budować, konieczne jest uprzednie przedstawienie klientowi ceny za usługę, a jeśli to jest niemożliwe, przynajmniej przedstawienie rozsądnej kalkulacji kosztów i wynagrodzenia adwokata. W sprawach frankowiczów, tak jak w wielu innych, często nie sposób podać tej ceny dokładnie, bo zależy to np. od liczby rozpraw, jakie wyznaczy sąd. W trosce o zaufanie klienta należy określić przynajmniej przybliżoną kwotę, uwzględniającą rzeczywisty nakład pracy i koszty. Niezgodne z etyką zawodową jest ustalanie całości wynagrodzenia na zasadzie premii od wygranej. Może się zdarzyć, że zaoferowana cena wyda się zainteresowanym zbyt wygórowana, ale powinni pamiętać, że mogą wybrać kogoś innego. Dobrze, gdyby to był prawnik licencjonowany, którego obowiązują zasady etyki zawodowej, a nie przypadkowa firma.

Dziesiątki i setki tysięcy złotych straciły osoby, które zaciągnęły kredyty we frankach szwajcarskich, gdy ta waluta zyskała na wartości. Po wyroku TSUE w sprawie Justyny i Kamila Dziubaków (sygn. C-260/18) zyskały nadzieję na odzyskanie swoich pieniędzy.

Nie można się spodziewać, że prawnicy będą obsługiwali frankowiczów za darmo. Tuż po wyroku TSUE na rynku można było spotkać oferty „frankowej" pomocy prawnej opiewające nawet na 70–80 tysięcy złotych.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów