Władze Warszawy chcą, by Naczelny Sąd Administracyjny zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z czterema pytaniami prejudycjalnymi dotyczącymi funkcjonowania komisji weryfikacyjnej.
– Do NSA wnieśliśmy trzy skargi kasacyjne na postanowienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego oddalające skargi Warszawy na odmowę wglądu w akta spraw postępowań ogólnych – mówi Piotr Rodkiewicz, dyrektor biura ds. dekretowych w warszawskim ratuszu. – Postanowiliśmy zwrócić się w nich z prośbą, by NSA w pełnym składzie wystąpiło do TSUE. Chodzi o to, by rozstrzygnął, czy przepisy, na podstawie których działa komisja, nie naruszają zasady państwa prawa.
– Przepisy ustawy o komisji weryfikacyjnej stworzyły postępowanie bez udziału stron, które nie podlega żadnej kontroli, w tym kontroli sądowoadministracyjnej. Za to dowody zebrane w tym postępowaniu i ustalenia komisji mogą być wykorzystane w innych postępowaniach. W postępowaniu ogólnym biorą udział jedynie świadkowie i członkowie komisji. Nie mamy nawet prawa wglądu w akta. Nie służy nam odwołanie od decyzji – uchwały komisji. Nie znam żadnego postępowania czy innego organu, które funkcjonowałyby w ten sposób, to trąci wręcz inkwizycją – tłumaczy dyrektor Rodkiewicz.
Władze miasta chcą więc, by TSUE pomógł rozstrzygnąć te kwestie i odpowiedział m.in., czy postępowanie przed komisją ma charakter administracyjny czy nie. Jeżeli jest to postępowanie administracyjne, to muszą uczestniczyć w nim strony, przeprowadza się postępowanie dowodowe oraz służy odwołanie. Przepisy i działająca na ich podstawie komisja mogą więc naruszać nie tylko konstytucję, ale i standardy międzynarodowe.
Zarzuty odpiera komisja weryfikacyjna.