Tylko nieliczni inwestorzy budują na podstawie specustawy mieszkaniowej. Najczęściej w małych miastach. Duże aglomeracje nie są przychylne takim przedsięwzięciom.
Uchwał jak na lekarstwo
Specustawa miała rozwiązać problem braku gruntów pod budynki mieszkaniowe w miastach. Dzięki niej miały powstawać masowo na gruntach dawnych przemysłowych czy kolejowych, które nadają się na ten cel. Nic takiego jednak się nie stało, choć ustawa obowiązuje już ponad rok.
– Do tej pory pozytywnych uchwał lokalizacyjnych wydano około 30. To bardzo mało. Inwestorzy złożyli bowiem dużo więcej wniosków. Co ciekawe, w dużych miastach uchwały lokalizacyjne poza pojedynczymi przypadkami jak dotąd nie zostały podjęte – wyjaśnia Konrad Młynkiewicz, radca prawny. Według niego dzieje się tak z kilku powodów.
– Przede wszystkimi takim inwestycjom towarzyszy ogromny opór społeczny. Mieszkańcy miast nie chcą kolejnych bloków za oknem. Wywierają więc naciski na władze samorządowe. Znam przypadek, gdy pod naciskiem mieszkańców radni, w sposób budzący poważne wątpliwości natury prawnej, uchylili uchwałę o lokalizacji przystanku autobusowego, aby w ten sposób kwestionować spełnienie przez inwestora standardów lokalizacyjnych w zakresie odległości inwestycji od przystanku komunikacji miejskiej – mówi mec. Młynkiewicz.
Czytaj także: