Tytuł mówi wszystko: „Wojciech Kilar – między awangardą a Hollywood". Ceniona dokumentalistka, Violetta Rotter-Kozera poświęciła już temu twórcy jeden film, ale jego tematem była głównie muzyka religijna. Teraz postanowiła wejść w świat kina.
Filmowe ścieżki dźwiękowe przyniosły Wojciechowi Kilarowi niesamowitą popularność – ta muzyka żyje własnym życiem, niepowiązana wyłącznie z obrazem. Znamy też wiele historii związanych z jego pracą dla kina.
Najsławniejsze anegdoty znów zostały przywołane. Krzysztof Zanussi wspomina więc, że przystępując do debiutanckiej „Struktury kryształu", poprosił Wojciecha Kilara o napisanie muzyki, do której on ułoży filmowe obrazy. Kompozytor zadanie wykonał, ale okazało się ono zupełnie nieprzydatne. Skruszony debiutant musiał prosić uznanego już kompozytora o nową muzykę i tak zaczęła się ich długoletnia przyjaźń.
Gdy zaś Andrzej Wajda miał zacząć zdjęcia do „Pana Tadeusza", otrzymał od Kilara płytę z nagraniem poloneza Jankiela i list: „Drogi Andrzeju, przesyłam poloneza, żebyś wiedział, jaki film masz robić". I to była zdaniem reżysera najcenniejsza wskazówka.
Ale jest także mnóstwo historii mniej znanych. Kazimierz Kutz uważa, że to Kilar był współkreatorem jego wczesnych filmów awangardowych („Nikt nie woła" czy „Milczenie"). Roman Polański wspomina zaś, jak mocno stremowany ćwiczył z Kilarem piosenkę, którą jako Papkin miał zaśpiewać w „Zemście" Wajdy.