To od Paryża, gdzie obecnie wystawił „Lady Makbet mceńskiego powiatu" Dymitra Szostakowicza, zaczęła się jego obecność w wielkim operowym świecie, gdy zadebiutował tu w 2006 roku, wywołując oburzenie na widowni. Klasyczną „Ifigenię na Taurydzie" Glucka obudował realistycznymi scenami z domu starców, somnambulicznymi wizjami, dodając męską nagość i odniesienia do Holokaustu.
Gniew Stalina
A jednak to przedstawienie wiodło w Paryżu długi żywot, z każdym wznowieniem zamieniając kolejnych oponentów w jego zwolenników. Jak napisał bowiem kiedyś recenzent „Le Figaro": „Kiedy wybiera się Krzysztofa Warlikowskiego do przygotowania nowej produkcji w Opéra Bastille, oczekuje się od tego reżysera jego znaku firmowego – radykalizmu, który na długo nas poruszy. Oczekuje się przypływu wyobraźni, która odnowi naszą percepcję dzieła".
Potem bywało rozmaicie, sinusoida emocji opadała się i wznosiła. W 2017 roku prestiżowa premiera „Don Carlosa" Verdiego na otwarcie sezonu spotkała się z chłodnym przyjęciem. Teraz nastał więc czas sukcesu, ale można wskazać kilka ku temu powodów. Pierwszy to intrygujący utwór Szostakowicza, jedno z najlepszych dzieł XX w., genialny przykład łączenia dramatycznej, wielowarstwowej akcji z muzyką o wszelkich możliwych odcieniach.
„Lady Makbet mceńskiego powiatu" ma pasjonującą historię. Po jej napisaniu Szostakowicz zyskał miano najbardziej pornograficznego kompozytora w dziejach opery i ściągnął na siebie gniew Stalina. Sowiecki wódz wybrał się w 1936 roku na przedstawienie i oburzony wyszedł przed końcem. Następnego dnia dał hasło do rozpętania nagonki na Szostakowicza. Niemal w tym samym czasie opera święciła triumfy w USA, propagowana przez polskiego dyrygenta Artura Rodzińskiego.
Szostakowicz oparł się na znanej, XIX-wiecznej minipowieści Nikołaja Leskowa. Jej bohaterka, niczym pani Bovary czy Anna Karenina, wiedzie nudne małżeńskie życie. Jest przeraźliwie samotna i nieszczęśliwa, kiedy więc na jej drodze staje pociągający swą męską siłą Siergiej, nie potrafi się mu oprzeć. Dla związku, w którym miłość splata się z erotycznym pożądaniem, popełnia kolejne zbrodnie niczym Lady Makbet ogarnięta żądzą władzy. I tak jak szekspirowską bohaterkę Katarzynę Izmajłową czeka ją śmierć. Bardziej może okrutna, bo umiera ze świadomością, że ukochany porzucił ją dla innej.