Nie żyje Bogusław Kaczyński

Nie żyje wielki popularyzator muzyki i sztuki, człowiek telewizji, który miał miliony fanów. Bogusław Kaczyński zmarł przeżywszy 73 lata.

Aktualizacja: 21.01.2016 13:23 Publikacja: 21.01.2016 12:56

Bogusław Kaczyński

Bogusław Kaczyński

Foto: Fotorzepa/ Krzysztof Lokaj

Jeśli należałoby wskazać człowieka, który jako pierwszy w Polsce odkrył silę i magię telewizji, to niewątpliwie kandydatem byłby Bogusław Kaczyński. Prowadzone przez niego w latach 70. „Operowe qui pro quo” stało się wówczas objawieniem.

Ten cykl programów udowodnił, że kultura wysoka może być tematem telewizyjnego show. „Operowe qui pro quo” przyciągało widzów żartem, eleganckimi wnętrzami zabytkowych pałaców i pięknymi strojami, czego nie można było uznać za burżuazyjne skłonności tępione w PRL–u, tylko za niezbędny składnik operowej sztuki.

Młody, bo dopiero co skończył trzydziestkę, przystojny i elokwentny Bogusław Kaczyński stał się tych programów gwiazdą. Resztę dodał reżyserski temperament Marii Fołtyn, ale spotkanie dwóch tak silnych osobowości nie mogło trwać długo. Wkrótce oboje poszli własnymi drogami, które już nigdy zawodowo się nie zetknęły.

Bogusław Kaczyński pozostał w telewizji. Prowadził relacje z Konkursów Chopinowskich czy Konkursów im. Wieniawskiego, potem także z noworocznych koncertów Wiedeńskich Filharmoników. Wreszcie na prawie trzy dekady otrzymał autorski program „Rewelacja miesiąca”. Przedstawiał w nich spektakle operowe i baletowe z najlepszych teatrów świata.

Dla milionów widzów, którzy w tamtych czasach mogli jedynie marzyć obejrzeniu takiego spektaklu na żywo, czy w ogóle o podroży do Nowego Jorku, Londynu lub Mediolanu, stał się autorytetem i wyrocznią. Ferował artystyczne wyroki, kształtował gusty, ale przede wszystkim prowadził bezcenną działalność popularyzatorską, przekonując, że muzyka poważna i opera mogą być dziedzinami fascynującymi.

W latach 80. stał się osobowością telewizyjną, zdobywcą wszystkich możliwych nagród (Wiktory, Złote Ekrany) i poszedł krok dalej, przejąwszy dyrekcję festiwalu muzycznego w Łańcucie. Tę imprezę egzystującą gdzieś na peryferiach życia kulturalnego PRL przemienił w kolejny, wielki show, z pomocą ówczesnych władz telewizji. Sprowadzał do Łańcuta światowe gwiazdy opery, ale i piosenki, obwoził je zabytkowymi powozami po pałacowym parku, ale też uczył widzów, że na koncert takich artystów należy przychodzić w wieczorowych strojach.

W latach 80. przejął również inny, tym razem letni festiwal – im. Jana Kiepury w Krynicy. Dla człowieka, którego największą miłością życia stała się opera, to był najtrafniejsza impreza i najlepszy patron, o którym tak chętnie i często opowiadał. Sierpniowe spotkania z muzyką w Krynicy, także częściowo pokazywane w TVP, przyciągały tłumy widzów, zafascynowanych Bogusławem Kaczyńskim.

Lata 90. nie były już dla niego tak udane. Na kilka sezonów objął dyrekcję Teatru Roma w Warszawie, ale szybko przekonał się, że w nowej ekonomicznej rzeczywistości liczą się nie tylko artystyczne pomysły, ale i pieniądze, o które trzeba walczyć. Gdy tych nie starcza, powstają długi.

Również TVP walcząca o widza ze stacjami komercyjnymi coraz mniej szacunku miała dla sztuki, której bronił Bogusław Kaczyński. A co istotniejsze, ci, którzy dawniej czekali na jego programy, teraz zaczęli podróżować po świecie, a nagrania CD, wideo, a potem DVD stały się dostępne w kraju.

On zaś, który zawsze był tytanem pracy, miał nadał mnóstwo zajęć. Pisał książki, organizował koncerty i prowadził swój festiwal w Krynicy. Próbował nim kierować nawet po pierwszym udarze przebytym dziewięć lat temu. To, w jaki sposób częściowo sparaliżowany, mający kłopoty z mową, po morderczej rehabilitacji doszedł do sprawności umożliwiającej mu publiczne występy, zasługuje na najwyższy szacunek.

W ostatnich latach coraz rzadziej pojawiał się przed kamerami. W tym samym granatowym garniturze, z muszką stał się zdecydowanie staroświecki, ale też budził nostalgię za czasami, które były zdecydowanie bardziej przyjazne autentycznej sztuce, w której nie ma miejsca na celebrytów i gwiazdy jednego sezonu.

W ostatnich miesiącach nastąpił nawrót choroby i Bogusław Kaczyński nie opuszczał szpitala. Do końca jednak zachował optymizm i energię.

Tym zaś, którzy żartowali czasem z jego krasomówstwa i skłonności do podbarwiania swoich opowieści, mogę dziś wyznać, że sam do nich należałem. Kiedy jako młody człowiek słuchałem, z jakim przyjęciem mówił o paniach płaczących w chusteczki podczas finału „Cyganerii”  w Metropolitan Opera, uznawałem to za łatwy chwyt podbarwiający narrację. Do czasu, gdy sam znalazłem się w Nowym Jorku na tej samej inscenizacji Franco Zefirellego „Cyganerii” i w chwili śmierci Mimi kobieta siedząca obok mnie wyciągnęła chusteczkę, by otrzeć łzy.

Jeśli należałoby wskazać człowieka, który jako pierwszy w Polsce odkrył silę i magię telewizji, to niewątpliwie kandydatem byłby Bogusław Kaczyński. Prowadzone przez niego w latach 70. „Operowe qui pro quo” stało się wówczas objawieniem.

Ten cykl programów udowodnił, że kultura wysoka może być tematem telewizyjnego show. „Operowe qui pro quo” przyciągało widzów żartem, eleganckimi wnętrzami zabytkowych pałaców i pięknymi strojami, czego nie można było uznać za burżuazyjne skłonności tępione w PRL–u, tylko za niezbędny składnik operowej sztuki.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej