Jeśli należałoby wskazać człowieka, który jako pierwszy w Polsce odkrył silę i magię telewizji, to niewątpliwie kandydatem byłby Bogusław Kaczyński. Prowadzone przez niego w latach 70. „Operowe qui pro quo” stało się wówczas objawieniem.
Ten cykl programów udowodnił, że kultura wysoka może być tematem telewizyjnego show. „Operowe qui pro quo” przyciągało widzów żartem, eleganckimi wnętrzami zabytkowych pałaców i pięknymi strojami, czego nie można było uznać za burżuazyjne skłonności tępione w PRL–u, tylko za niezbędny składnik operowej sztuki.
Młody, bo dopiero co skończył trzydziestkę, przystojny i elokwentny Bogusław Kaczyński stał się tych programów gwiazdą. Resztę dodał reżyserski temperament Marii Fołtyn, ale spotkanie dwóch tak silnych osobowości nie mogło trwać długo. Wkrótce oboje poszli własnymi drogami, które już nigdy zawodowo się nie zetknęły.
Bogusław Kaczyński pozostał w telewizji. Prowadził relacje z Konkursów Chopinowskich czy Konkursów im. Wieniawskiego, potem także z noworocznych koncertów Wiedeńskich Filharmoników. Wreszcie na prawie trzy dekady otrzymał autorski program „Rewelacja miesiąca”. Przedstawiał w nich spektakle operowe i baletowe z najlepszych teatrów świata.
Dla milionów widzów, którzy w tamtych czasach mogli jedynie marzyć obejrzeniu takiego spektaklu na żywo, czy w ogóle o podroży do Nowego Jorku, Londynu lub Mediolanu, stał się autorytetem i wyrocznią. Ferował artystyczne wyroki, kształtował gusty, ale przede wszystkim prowadził bezcenną działalność popularyzatorską, przekonując, że muzyka poważna i opera mogą być dziedzinami fascynującymi.