Rozliczanie leczenia pacjentów w ramach tzw. świadczeń odrębnie finansowanych zakłada projekt nowelizacji rozporządzenia ws. świadczeń wymagających ustalenia odrębnego sposobu finansowania. Analitycy uznają, że Ministerstwo Zdrowia przygotowuje się w ten sposób na sytuację, w której szpitale zaczną rezygnować z ryczałtu, a tym samym działania w sieci szpitali.
Rzecznik resortu Krzysztof Jakubiak tłumaczy, że dokument precyzuje sytuację placówek, które straciły ryczałt, i jest początkiem zmian w sieci. Kolejne miałyby nastąpić w drugiej połowie roku, gdy resort podsumuje pierwszy (od października do grudnia 2017 r.), a może i drugi okres rozliczeniowy (styczeń–czerwiec 2018 r.).
Projekt zakłada, że szpital, który straci ryczałt, od momentu wypowiedzenia umowy ryczałtowej do jej rozwiązania, świadczenia, na które go otrzymywał, będzie się rozliczał z Narodowym Funduszem Zdrowia na zasadach świadczeń odrębnie finansowanych. Ma to zapewniać zabezpieczenie świadczeń dla pacjentów. Jeśli najbliższy szpital zrezygnuje z ryczałtu, nie będzie mógł zaprzestać leczenia, a pacjenci nie będą musieli jeździć do placówki oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów.
– Rozliczanie na zasadzie świadczeń odrębnie finansowanych oznacza, że placówka dostanie pieniądze dopiero za świadczenie wykonane i sprawozdane do NFZ. Leczenie będzie więc rozliczane w systemie efektywnościowo-kosztowym, jaki obowiązywał przed wejściem sieci szpitali (ta przewiduje płacenie za leczenie z góry) – tłumaczy Jakub Szulc, ekonomista, były wiceminister zdrowia. I dodaje, że dziś w ramach świadczeń odrębnie finansowanych rozliczane są tzw. procedury wrażliwe, np. wszczepienie endoprotezy stawu biodrowego, drogie badania diagnostyczne czy operacje zaćmy.
Oszczędzali na drogim
W przeciwieństwie do pozostałych świadczeń kwota wydzielona przez resort nie może zostać przesunięta na inne procedury. To świadczenia, do których są największe kolejki, na tyle drogie, że szpital mógłby próbować na nich oszczędzać. Dziś to 45 proc. budżetu na finansowanie szpitali.