Leszek Miller: Likud jeszcze niejedną rzecz zrobi dla kilku procent głosów

- Polska dyplomacja będzie się musiała mocno napracować, żeby te szkody zniwelować. O ile ta dyplomacja w ogóle istnieje - powiedział były premier Leszek Miller, komentując nową odsłonę konfliktu dyplomatycznego na linii Polska - Izrael.

Aktualizacja: 19.02.2019 05:08 Publikacja: 18.02.2019 20:21

Leszek Miller: Likud jeszcze niejedną rzecz zrobi dla kilku procent głosów

Foto: tv.rp.pl

Do kryzysu między Polską a Izraelem doszło po wypowiedzi premiera Izraela Benjamina Netanjahu w Warszawie, na marginesie konferencji bliskowschodniej. Netanjahu - cytowany przez izraelskie media - miał powiedzieć, że "Polacy współdziałali z nazistami przy Holokauście".

Potem kancelaria premiera Izraela sprecyzowała, że Netanjahu nie mówił o współpracy narodu polskiego z nazistami, lecz o tych Polakach, którzy takiej współpracy się dopuścili. Mimo tych wyjaśnień doszło do obniżenia rangi polskiej delegacji na szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu - z wyjazdu do Izraela zrezygnował premier Morawiecki.

W poniedziałek doszło do dalszej eskalacji sporu, po tym jak szef MSZ Izraela, Israel Katz stwierdził na antenie radia, że Polacy "wyssali antysemityzm z mlekiem matki". Po tych słowach polski MSZ wezwał ambasador Izraela, a premier ogłosił decyzje o rezygnacji Polski z udziału w szczycie V4. Ostatecznie szczyt V4 w Izraelu został odwołany.

- Polska dyplomacja będzie się musiała mocno napracować, żeby te szkody zniwelować. O ile ta dyplomacja w ogóle istnieje - powiedział w TVN24 Leszek Miller. - Będąc w pewnej opozycji wobec Unii Europejskiej chcą mieć dobre relacje z USA a Stany Zjednoczone mając do wyboru interes polski albo interes izraelski zawsze staną po stronie Izraela - zauważył były premier.

- Likud, a więc partia Netanjahu i tych wszystkich konserwatystów i nacjonalistów, jest zagrożona w perspektywie utrzymania władzy i oni jeszcze niejedną rzecz zrobią, żeby złapać te kilka procent głosów. Szkoda, że to wszystko nakłada się na ważny dla Polski moment, kiedy będziemy wybierać europosłów, gdy Europa brunatnieje - dodał Miller.

Polityk stwierdził, że ucieszył się i "zrobiło się cieplej na sercu", po tym, gdy usłyszał "słowa tych Żydów, którzy także poczuli się urażeni". - Mam wrażenie, że także w Izraelu silniej zabrzmią słowa osób, które się nie zgadzają z takimi słowami Netanjahu - mówił.

Dowiedz się więcej: Michael Schudrich, Naczelny Rabin Polski: Stawianie zarzutu antysemityzmu wszystkim Polakom znieważa też nas

- Na pewno mamy poważne napięcie i w tej sytuacji, która ma miejsce, premier Morawiecki nie miał innego wyjścia, jak nie pojechać (na szczyt V4 w Jerozolimie) - dodał Leszek Miller. - Szkoda, że pojechali inni szefowie rządów Grupy Wyszehradzkiej, bo wprawdzie Grupa się nie zbiera, ale będą bilateralne rozmowy - ocenił.

- To, co widać w polskiej dyplomacji, to błąd, który wynika z przekonania, że interesy są drugorzędne, że można robić politykę za pomocą emocji, wspomnień, nieuzasadnionych nadziei, a jak przychodzi co do czego, to widzimy jak naprawdę jest - stwierdził Miller.

Do kryzysu między Polską a Izraelem doszło po wypowiedzi premiera Izraela Benjamina Netanjahu w Warszawie, na marginesie konferencji bliskowschodniej. Netanjahu - cytowany przez izraelskie media - miał powiedzieć, że "Polacy współdziałali z nazistami przy Holokauście".

Potem kancelaria premiera Izraela sprecyzowała, że Netanjahu nie mówił o współpracy narodu polskiego z nazistami, lecz o tych Polakach, którzy takiej współpracy się dopuścili. Mimo tych wyjaśnień doszło do obniżenia rangi polskiej delegacji na szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu - z wyjazdu do Izraela zrezygnował premier Morawiecki.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?