O przyjęcie światowego paktu w sprawie uchodźców, który jest z kolei konsultowany na forum ONZ, prosi też papież Franciszek i zwraca uwagę, że migracje powinny być „bezpieczne, uregulowane i legalne". – Spotykajmy Jezusa w ubogim, odrzuconym uchodźcy. Nie pozwólmy, aby strach przeszkodził nam w przyjęciu bliźniego, który jest w potrzebie – apelował przed tygodniem. Symbolicznie na problem ubogich i uchodźców zwrócił też uwagę, wynosząc do godności kardynała swojego jałmużnika kard. Konrada Krajewskiego, który ostatnio oddał watykańskie mieszkanie uchodźcom z Syrii i przeniósł się do biura.

Słuszną – co przyznają kolejni europejscy politycy – politykę niezgody na przymusowe relokacje PiS zbudowało właśnie na strachu. Wizja nieokrzesanych i „roznoszących choroby" ludzi, którą serwowali politycy partii rządzącej, spowodowała, że Polacy od trzech lat – co widać w sondażach – nie chcą żadnych uchodźców. Nie tylko tych, którzy szukają materialnej poprawy, ale także tych, którzy opuszczają swoje kraje z obawy o życie. Nie zgodziliśmy się nawet na promowane przez papieża korytarze humanitarne dla tych najbardziej potrzebujących. Wykręcamy się pomocą w miejscach konfliktów. Jedno nie wyklucza drugiego.

Sondaż, który prezentujemy na łamach „Rz", pokazuje, że nastawienie Polaków do uchodźców powoli się zmienia. Można rzec, że widać w nim odrzucenie populizmu i uruchomienie racjonalnego myślenia. Droga do pełnej akceptacji różnorodności wprawdzie daleka, ale jest nadzieja. A jeśli racjonalną ścieżką pójdą też nasi politycy, to mimo innych naszych kłopotów w łonie Wspólnoty w temacie migracji możemy odegrać rolę znaczącą.