Iran wyrzekł się broni atomowej w podpisanym niespełna cztery lata temu porozumieniu, którego jednym z sygnatariuszy były Stany Zjednoczone. Prezydent Trump wrzucił je do kosza. Nie pasuje do pax americana, czyli koncepcji przemeblowania Bliskiego Wschodu opartej na silnych sojuszach nie tylko z Izraelem, ale i Arabią Saudyjską, Egiptem, Jordanią oraz państwami rejonu Zatoki Perskiej.

Na przeszkodzie stoi Iran, który zbrojnie wspiera prezydenta Asada w Syrii, utrzymuje armię szyickiego Hezbollahu w Libanie i śle pomoc dla jemeńskich rebeliantów. Szyicki Iran jest od dziesięcioleci największym wrogiem większości państw arabskich, z potężną Arabią Saudyjską na czele, którym nie podoba się polityka Teheranu w regionie. Waszyngton nie ma więc żadnych trudności ze skompletowaniem antyirańskiej koalicji na Bliskim Wschodzie.

To jednak nie oznacza złamania Iranu. Zmuszenie ajatollahów do zmiany polityki graniczy z cudem. Waszyngton na to nie liczy, lecz ma nadzieję, że zmianę wymogą obywatele kraju odciętego niemal całkowicie od świata zewnętrznego. Blokada eksportu irańskiej ropy wraz z całą litanią sankcji gospodarczych może teoretycznie doprowadzić do wybuchu niezadowolenia w kraju, gdzie obywatele już nieraz dawali na ulicach wyraz swej dezaprobacie dla rządzących. Na to się jednak obecnie nie zanosi. Mimo rosnącej inflacji, dewaluacji waluty i braków w zaopatrzeniu.

Iran nie jest sam. Ma poparcie UE stojącej murem za Wielką Brytanią, Niemcami i Francją, które to państwa, obok USA, Rosji i Chin, wynegocjowały pakt atomowy z Iranem. Prócz Amerykanów nikt go nie wypowiedział. Tym bardziej że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej nie zgłasza żadnych zastrzeżeń co do wypełniania przez Iran porozumienia. Mimo to pod groźbą amerykańskich sankcji wobec wszystkich handlujących z Iranem współpraca praktycznie ustała. Nie pomogło utworzenie przez europejskich sygnatariuszy porozumienia specjalnej agencji rozliczeń barterowych, co miało umożliwić handel.

Zdesperowany Teheran zapowiada, że jeżeli nic się nie zmieni, po 60 dniach zapomni o porozumieniu i rozpocznie proces wzbogacania uranu. Zdaniem ekspertów ładunek nuklearny może być gotów do użycia dopiero po wielu miesiącach. Pierwszym państwem, które do tego nigdy nie dopuści, będzie Izrael. Jeżeli wcześniej nie dojdzie do wielkiego konfliktu w regionie.