Michał Szułdrzyński: Kompromis, którego politycy nie chcą

Prawo i Sprawiedliwość prze do wyborów mimo coraz większej liczby znaków na niebie i ziemi, że może się to źle skończyć. Po miażdżącej krytyce OBWE przyszło stanowisko przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej.

Aktualizacja: 28.04.2020 21:39 Publikacja: 28.04.2020 19:10

Michał Szułdrzyński: Kompromis, którego politycy nie chcą

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

We wtorek Sylwester Marciniak przyznał, że na podstawie przyjętych przez Sejm przepisów o głosowaniu korespondencyjnym nie da się przeprowadzić w pełni wolnych wyborów. Teraz po stronie opozycji coraz wyraźniejszy staje się spór o to, jaką strategię przyjąć wobec planów PiS.

Donald Tusk we wtorek ogłosił, że zamierza wybory zbojkotować, jeśli będą miały postać listownego głosowania organizowanego przez wicepremiera Jacka Sasina. Scenariusz przedstawiony przez Tuska jest prosty: jeśli wszyscy sympatycy opozycji zbojkotowaliby majowe wybory, frekwencja byłaby bardzo niska, a poparcie dla Andrzeja Dudy bardzo wysokie. To zaś da asumpt do zakwestionowania prawomocności wyborów i demokratycznego mandatu nowo wybranego prezydenta. Tusk liczy, że widmo blamażu doprowadzi PiS do wycofania się. A zarazem to dłoń wyciągnięta do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która również zdecydowała, że jeśli głosowanie będzie korespondencyjne, to ona nie weźmie w nim udziału, choć w wyborach sama startuje.

Dla PO to wygodne rozwiązanie: jej wyborcy nie chcą w maju głosować, więc w sondażach ich preferencje nie są brane pod uwagę. Tak tłumaczyć można spadek poparcia w sondażach dla ich kandydatki do wyniku jednocyfrowego.

Ten scenariusz ma jedną istotną konsekwencję, na którą zwrócił uwagę publicysta Leszek Jażdżewski. Zapowiedź bojkotu wyborów w sytuacji, gdy PiS się jednak nie wycofa, oznacza bojkot ich wyniku. To zaś może skończyć się otwarciem drogi do konfrontacji siłowej i wariantu rewolucyjnego.

Dlatego zarówno Lewica, PSL jak i Szymon Hołownia chłodno zapatrują się na ten scenariusz. Bojkot wyborów dla wszystkich partii opozycyjnych, poza PO, oznacza skazanie się na polityczny niebyt. Hołownia nie może się wycofać, bo istnieje wyłącznie jako kandydat. Jego wynik będzie dla niego przepustką do dalszej kariery politycznej. Tak samo jest w przypadku PSL, które dzięki dobremu wynikowi Kosinika-Kamysza może lewarować swoją siłę polityczną w perspektywie nowego politycznego rozdania.

W tej sytuacji apel Kościoła, by rządzący i opozycja wypracowali wspólne stanowisko, żeby nikt nie mógł kwestionować demokratycznego charakteru wyborów, pozostanie bez odpowiedzi. Kompromis nie jest dziś na rękę ani PiS, ani PO, ani pozostałym partiom opozycyjnym.

We wtorek Sylwester Marciniak przyznał, że na podstawie przyjętych przez Sejm przepisów o głosowaniu korespondencyjnym nie da się przeprowadzić w pełni wolnych wyborów. Teraz po stronie opozycji coraz wyraźniejszy staje się spór o to, jaką strategię przyjąć wobec planów PiS.

Donald Tusk we wtorek ogłosił, że zamierza wybory zbojkotować, jeśli będą miały postać listownego głosowania organizowanego przez wicepremiera Jacka Sasina. Scenariusz przedstawiony przez Tuska jest prosty: jeśli wszyscy sympatycy opozycji zbojkotowaliby majowe wybory, frekwencja byłaby bardzo niska, a poparcie dla Andrzeja Dudy bardzo wysokie. To zaś da asumpt do zakwestionowania prawomocności wyborów i demokratycznego mandatu nowo wybranego prezydenta. Tusk liczy, że widmo blamażu doprowadzi PiS do wycofania się. A zarazem to dłoń wyciągnięta do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która również zdecydowała, że jeśli głosowanie będzie korespondencyjne, to ona nie weźmie w nim udziału, choć w wyborach sama startuje.

Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?