Bogusław Chrabota: Stateczek kapitana Dudy

Pewnie nie mogło być lepszego i zarazem bardziej niebezpiecznego miejsca na początek konsultacji w sprawie nowej konstytucji niż Sala BHP w Stoczni Gdańskiej.

Aktualizacja: 28.08.2017 12:46 Publikacja: 27.08.2017 19:49

Bogusław Chrabota: Stateczek kapitana Dudy

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Lepszego, bo to ukłon Andrzeja Dudy w stronę tradycji solidarnościowej, która najczytelniej ilustruje genezę dzisiejszej Polski. Niebezpiecznego, bo romans ze związkiem zawodowym w kontekście pytań referendalnych może wepchnąć prezydenta w ślepy zaułek tematyki socjalnej, którą związek z pewnością będzie forsował.

Absolutnie nie odmawiam tego prawa związkowcom, ale nowa konstytucja, o ile dojdzie do jej uchwalenia, będzie musiała umiejętnie ważyć wszystkie akcenty, zbyt szybko zaś wypowiedziane słowa, zbyt łatwo podjęte zobowiązania mogą w przyszłości być tutaj przeszkodą. Czy takie słowa padły? Czy ślepy zaułek można już dostrzec? O tym za chwilę, bo najpierw o nowym kontekście politycznym, w którym odbywają się konsultacje.

Jeszcze w maju, kiedy prezydent przedstawił swój plan, można było podejrzewać, że to akcja dyskretnie inspirowana z Nowogrodzkiej. Teatralne zdziwienia, pompatyczne ochy i achy po stronie PiS, mogły być przecież fałszywe. Wielu komentatorów w prezydenckim wiście widziało początek planu reorganizacji państwa a la mode Jarosław Kaczyński. Jednak to, co nastąpiło później, nieoczekiwane weta zatrzęsły Prawem i Sprawiedliwością jak sztorm o sile 10 stopni w skali Beauforta. Po wetach już tylko najbardziej fanatyczni wyznawcy teorii spiskowych uważają, że Andrzej Duda realizuje sekretny plan prezesa. Dla całej reszty jest jasne, że prezydent zdecydował się na emancypację i niezależnie od własnej wizji polityki (niewiele przecież odstającej od PiS-owskiego głównego nurtu) rozpoczął samodzielną grę. Referendum konstytucyjne i w efekcie nowa konstytucja to stawka w tej grze.

Samodzielność inicjatywy prezydenta potwierdza debata w Sali BHP. Nie było w niej wiwatujących kolegów partyjnych, eksplozywnego wystąpienia prezesa, wędrujących po ścianach reflektorów i rzęsistych partyjnych oklasków. Byli za to związkowcy, delegaci Kukiz'15, PSL i samotny jak palec (posłowie Horała i Śniadek milczeli jak zaklęci) reprezentujący PiS marszałek Karczewski. Na dodatek wyraźnie dość sceptyczny wobec pomysłów prezydenta.

Obecność trzeciej osoby w państwie wypada nie tylko odnotować. Ważniejsze jest pytanie o cel jego gdańskiej misji? Przeszpiegi, wyciągnięta ręka? A może tylko skierowany do wyborców PiS sygnał, że nie wszystkie mosty między Nowogrodzką i pałacem zostały spalone? Stawiałbym na to ostatnie. Kwestie merytoryczne? Słabo. Najważniejszy jest sam fakt rozpoczęcia konsultacji i dwie prezydenckie deklaracje. Pierwsza dotyczy dotychczasowej ustawy zasadniczej, której głowa państwa w czambuł nie potępiła. To nic innego jak komunikat o tym, że w tej rozgrywce większego radykalizmu nie będzie. Druga ma związek z tempem dochodzenia do zmiany. Prezydent wyraźnie zapowiedział, że w tej kwestii pośpiechu nie ma, co też jest dobrym znakiem i świadczy o powadze, z jaką Andrzej Duda traktuje dyskusję o nowej konstytucji. Uparł się tylko, i to wbrew marszałkowi Karczyńskiemu, przy dacie referendum, które ma się odbyć 11 listopada 2018 r.

Czas wspomnieć o ślepym zaułku. Jest nim sugestia, by w ustawie zasadniczej wpisać projekt 500+ i zastrzec przeforsowany przez prezydenta obniżony wiek emerytalny. Jako że obie kwestie mają znaczenie z perspektywy finansów państwa, demografii i innych okoliczności zmiennych, boję się takich zapisów w konstytucji jak ognia piekielnego. Na szczęście sprawa jeszcze nie jest zamknięta. Wciąż mamy czas na dyskusję i bardziej elastyczne potraktowanie tego i podobnych tematów.

Podsumowując: stateczek prezydenckiej gry o Polskę wyruszył z portu. Załoga na razie niewielka, ale zróżnicowana. Flota admirała Kaczyńskiego tylko czeka, by go spalić żywym ogniem, a piraci (opozycja) wciąż się zastanawiają, czy dołączyć do prezydenckiej łupinki, czy nie.

A muszą myśleć szybko, bo od tego rejsu wiele w Polsce zależy. Katastrofa kapitana Andrzeja Dudy może być klęską, która ich zabije. Czy już to rozumieją?

Lepszego, bo to ukłon Andrzeja Dudy w stronę tradycji solidarnościowej, która najczytelniej ilustruje genezę dzisiejszej Polski. Niebezpiecznego, bo romans ze związkiem zawodowym w kontekście pytań referendalnych może wepchnąć prezydenta w ślepy zaułek tematyki socjalnej, którą związek z pewnością będzie forsował.

Absolutnie nie odmawiam tego prawa związkowcom, ale nowa konstytucja, o ile dojdzie do jej uchwalenia, będzie musiała umiejętnie ważyć wszystkie akcenty, zbyt szybko zaś wypowiedziane słowa, zbyt łatwo podjęte zobowiązania mogą w przyszłości być tutaj przeszkodą. Czy takie słowa padły? Czy ślepy zaułek można już dostrzec? O tym za chwilę, bo najpierw o nowym kontekście politycznym, w którym odbywają się konsultacje.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Niemcy muszą być na flance wschodniej NATO
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Komentarze
Trzydzieści siedem sekund Izabeli Bodnar
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielkiej wojny na Bliskim Wschodzie jeszcze nie można uznać za odwołaną
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Donald Trump zrobił PiS-owi przysługę. Niedźwiedzią
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Donald Trump i Andrzej Duda zjedli kolację. I dobrze, to właśnie polityka