Krzysztof Adam Kowalczyk: Z łatami polityk się nie fotografuje

Nieszczęściem polskich dróg jest to, że przestają być priorytetem natychmiast po uroczystym otwarciu. Łatanie ich nie jest politycznie sexy.

Aktualizacja: 29.04.2021 21:09 Publikacja: 29.04.2021 21:00

Krzysztof Adam Kowalczyk: Z łatami polityk się nie fotografuje

Foto: Adobe Stock

Wiele lat temu spędzałem kempingowe wakacje w Danii. Drogi równe jak stół, imponujące mosty, jednym słowem, budzący wówczas zazdrość skandynawski standard. Aż tu nagle, gdy już zmierzaliśmy na prom do Rostoku, trafiliśmy na drogę dziwo: przez 10–15 km łata na łacie, istny drogowy patchwork. Ale cóż to był za patchwork! Łaty położone z zegarmistrzowską precyzją, zaskakująco równe. Jechało się po nich tak płynnie jak po niedawno oddanym do użytku odcinku autostradowej obwodnicy Warszawy.

Biorąc pod uwagę, jak koślawo wygląda łatanie polskich dróg po zimowych przełomach, chętnie wysłałbym naszych fachowców na korepetycje do Danii. A wraz z nimi polskich polityków. Dowiedzieliby się tam, że warto zadbać w budżecie o pieniądze na bieżące remonty dróg, bo te generalne, gdy trasy są już kompletnie zdewastowane, są znacznie kosztowniejsze.

Pilnych remontów – jak wynika z raportu, który opisujemy w dzisiejszym numerze „Rzeczpospolitej" – wymaga aż jedna trzecia dróg krajowych w Polsce, z czego ponad 8 proc. jest w stanie krytycznym. Jeszcze gorzej jest z drogami powiatowymi i wojewódzkimi, o czym się przekonałem w czasie pandemicznych wakacji spędzonych w kraju.

Wystarczy z szybkiej trasy zbudowanej za unijne dotacje skręcić w bok, by ukazała się cała nędza duktów Polski powiatowej. Bierze się ona z tego, że drogi przestają być politycznym priorytetem natychmiast po uroczystym przecięciu wstęgi, konferencji prasowej i relacji w telewizji. Ich bieżąca konserwacja nie jest sexy. Przecież z łatami w tle polityk – czy to z prawa, czy z lewa – się nie sfotografuje. Źle to wróży właśnie budowanym trasom.

Broń Boże, nie namawiam do przerzucenia funduszy z nadal potrzebnej budowy dróg na remonty, na które – te najpilniejsze – potrzeba 4 mld zł. To tyle, ile przez dwa lata pójdzie na rządowe media raczące nas propagandą na co dzień, a od święta koncertami Zenka. I pięć razy mniej, niż kosztować w tym roku będzie trzynasta i czternasta emerytura, przypominające seniorom, że w wyborach głosować mają na PiS.

Budżetowanie jest sztuką wyboru potrzeb i być może seniorzy doceniliby wydanie choć części tych kwot na solidną opiekę medyczną dla ich pokolenia. I naprawę dróg, by w razie czego karetka mogła dojechać na czas i nie wiozła ich do szpitala po wybojach. Bo łat takich jak Duńczycy robić nie umiemy.

Wiele lat temu spędzałem kempingowe wakacje w Danii. Drogi równe jak stół, imponujące mosty, jednym słowem, budzący wówczas zazdrość skandynawski standard. Aż tu nagle, gdy już zmierzaliśmy na prom do Rostoku, trafiliśmy na drogę dziwo: przez 10–15 km łata na łacie, istny drogowy patchwork. Ale cóż to był za patchwork! Łaty położone z zegarmistrzowską precyzją, zaskakująco równe. Jechało się po nich tak płynnie jak po niedawno oddanym do użytku odcinku autostradowej obwodnicy Warszawy.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację