Tour de France: Tęsknota była wielka

Po pierwszym tygodniu liderem jest Primoż Roglić. Słoweniec ma spore szanse, by zachować przodownictwo do końca wyścigu. Dziś dzień przerwy.

Aktualizacja: 06.09.2020 20:00 Publikacja: 06.09.2020 19:19

Primoż Roglić pokazał w górach, że może wygrać Tour de France

Primoż Roglić pokazał w górach, że może wygrać Tour de France

Foto: AFP

W holenderskim zespole Jumbo-Visma, w którym jeździ Roglić, lubią przytaczać tę historię. Przebywając na stażu w drużynie w 2015 roku, podczas spotkania ze sztabem Słoweniec jasno określił swój cel: „Chcę wygrać Tour de France w ciągu pięciu lat, do 2020 roku". Nikt nie potraktował go poważnie. – Powiedzieliśmy mu: „Uspokój się, jesteś w drużynie World Tour. Jeszcze nie wygrałeś żadnego wyścigu" – opowiadał Frans Maasen, jeden z dyrektorów sportowych drużyny.

Ale od tego czasu ten były skoczek narciarski, który na kolarstwo przerzucił się dopiero w wieku 22 lat, zadziwił nie tylko swoich szefów. Wygrał już jeden wielki tour – Vueltę (w 2019 roku), oraz prestiżowe wyścigi wieloetapowe Tour de Romandie (2018, 2019), Tirreno – Adriatico (2019), był pierwszy na etapach Tour de France.

Od niedzieli jest liderem „Wielkiej Pętli". Drugi, prawdziwie górski, etap wyścigu dokonał kolejnej selekcji wśród faworytów. Roglić się nie zagapił. Był bliski drugiego w tym roku zwycięstwa etapowego, dał się wyprzedzić jedynie swojemu rodakowi Tadejowi Pogaczarowi. W czołowej grupie przyjechał jeszcze Egan Bernal. Z tyłu został dotychczasowy lider Adam Yates.

Do końca wyścigu pozostały dwa tygodnie, 12 etapów, z czego siedem górskich, pięć z metą na podjazdach. Będzie jedna czasówka, przedostatniego dnia touru – 36 km z metą na Planches des Belles Filles (Płaskowyżu Pięknych Dziewcząt) w Wogezach. Wygląda na to, że w tym czasie właśnie między Słoweńcem i Bernalem dojdzie do bitwy o końcowe zwycięstwo. Roglić prowadzi z 21-sekundową przewagą. Obaj kolarze to wybitni specjaliści od jazdy w górach, ale lepszym czasowcem jest Słoweniec. Ma też znakomity zespół, bezcenną pomoc kolegów.

Tegoroczny Tour de France pod tym względem jest inny niż poprzednie. W tej dekadzie rozgrywany był pod dyktando jednej grupy. Od 2012 roku, z wyjątkiem sezonu 2014 (triumf Vicenzo Nibaliego z Astany), zwycięstwa odnosili kolarze zespołu Sky i jego następcy Team Ineos – Bradley Wiggins, Chris Froome, Geraint Thomas i Bernal.

Wygrane zawdzięczali głównie sile perfekcyjnie prowadzonej drużyny. Teraz sytuacja się zmieniła. Ineos ma konkurencję działającą wedle tych samych reguł. W Jumbo Visma nawet nie ukrywają, że naśladują Brytyjczyków i metody dyrektora sir Dave'a Brailsforda. Na Tour de France wystawili zespół z mocnym liderem (Roglić) i wspomagającymi go równie silnymi pomocnikami (Tom Dumoulin, Sepp Kuus, George Bennett). Mieli pieniądze, żeby taki team stworzyć. Budżet sponsorowanej przez sieć holenderskich supermarketów i firmę informatyczną grupy wynosi 25 milionów euro, co lokuje ją na drugim, trzecim miejscu w hierarchii World Tour. Pierwszy jest oczywiście Ineos Grenadiers z 40 milionami euro do dyspozycji na sezon.

Roglić był faworytem. Swoją klasę potwierdził, wygrywając sierpniowy Tour de l'Ain, górski etap na Criterium du Dauphine i pierwszy etap z metą na podjeździe tegorocznej „Wielkiej Pętli" z finiszem w Orcieres-Merlette. Bernal trzyma się na razie z boku, nie jedzie spektakularnie, być może czeka – jak w ubiegłym roku – na ostatni tydzień.

Kolumbijczykowi na płaskich, wietrznych etapach bardzo pomagał Michał Kwiatkowski. Polak ma taką rolę w tym wyścigu. W Pirenejach Bernal był jednak osamotniony.

Wyścig, który miał zostać anulowany, odbywa się na razie bez zakłóceń. Mimo zmiany terminu na górskich etapach panuje atmosfera jak w lipcu podczas wakacji. W górach kolarzy dopingują tłumy kibiców. W weekend na wąskich przesmykach pirenejskich widzowie tworzyli charakterystyczne wąskie szpalery, przez które nawet jadącym w pojedynkę kolarzom trudno się było przecisnąć. Nie ma mowy o zachowaniu reżimu sanitarnego. Tęsknota za wielkim widowiskiem i rywalizacją na najwyższym poziomie zwycięża z obawami o zdrowie.

Autor jest dziennikarzem portalu Interia

W holenderskim zespole Jumbo-Visma, w którym jeździ Roglić, lubią przytaczać tę historię. Przebywając na stażu w drużynie w 2015 roku, podczas spotkania ze sztabem Słoweniec jasno określił swój cel: „Chcę wygrać Tour de France w ciągu pięciu lat, do 2020 roku". Nikt nie potraktował go poważnie. – Powiedzieliśmy mu: „Uspokój się, jesteś w drużynie World Tour. Jeszcze nie wygrałeś żadnego wyścigu" – opowiadał Frans Maasen, jeden z dyrektorów sportowych drużyny.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała