Kolarz grupy Sky zwyciężył na chłodno, z charakterystycznym dla siebie taktycznym wyrachowaniem. Cały wyścig miał pod pełną kontrolą.
Nawet na ostatnim etapie w okolicach Bukowiny Tatrzańskiej, kiedy przy deszczowej pogodzie od czołówki śmiałym atakiem oderwał się Simon Yates, Kwiatkowski z pomocą kolegów z zespołu z matematyczną dokładnością zachowywał bezpieczny dystans. Brytyjczyk wygrał etap, ale były mistrz świata ze spokojem obronił pozycję lidera i zwyciężył w wyścigu z 15-sekundową przewagą. Trzeci był Francuz Thibaut Pinot (20 sekund straty).
To zwycięstwo Kwiatkowskiego trzeba docenić. 28-letni kolarz z Działynia pokonał znaczących rywali. Yates przez 12 dni był liderem tegorocznego Giro d'Italia i różową koszulkę stracił dopiero na przedostatnim etapie. Pinot dwa razy kończył na podium wielkie wyścigi – Tour de France i Giro. Obaj walczyli do końca na polskich drogach.
Kwiatkowski przyjechał na Narodowy Wyścig Niepodległości jako faworyt i nie spalił się w tej roli. Startował w Polsce wyczerpany po przejechaniu z wysoką intensywnością 3,5 tys. km w Wielkiej Pętli, ale potrafił się zregenerować.
– Michał pojechał Tour de Pologne po profesorsku. To, w jaki sposób na Orlim Gnieździe w Szczyrku (na czwartyn etapie) wyczekał rywali i pojechał po zwycięstwo, było oznaką najwyższego kolarskiego kunsztu. Przez cały tydzień doskonale zdawał sobie sprawę, że liczą się sekundy zdobyte na premiach. I zdobywał je. Na ostatnim etapie nie szarpał się, nie wdał się w potyczki z bardzo silnym zwycięzcą sprzed roku Dylanem Teunsem i George Bennetem, tylko kontrolował sytuację. Ten chłopak w imponujący sposób potrafi rozgrywać wyścigi. Znamionuje to tylko wielkich kolarzy – mówił „Rzeczpospolitej" były trener kadry narodowej Wacław Skarul.