W ubiegłym tygodniu firma CCC zrobiła furorę na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Podczas jednej sesji jej akcje wzrosły o 14 procent. W ostatnim czasie była to jedna z najwyższych jednorazowych zwyżek walorów firmy wchodzącej w skład WIG20.
W polskiej giełdowej elicie CCC znajduje się od czterech lat. W tym roku sponsorowana przez polkowicką obuwniczą firmę grupa kolarska, w której działalność mocno emocjonalnie zaangażowany jest prezes CCC Dariusz Miłek, weszła w skład kolarskiej elity – World Tour Teams. Na trasach nie zanotowała jeszcze tak spektakularnego sukcesu jak na giełdzie, ale liczy na wzrost także sportowej wartości.
Dla właściciela grupy obecność w World Tour jest nobilitacją, celem do którego dąży. Tak też było w przypadku Miłka. Ten były kolarz, mistrz Polski w kategoriach młodzieżowych, którego karierę przerwała kontuzja (i powodzenie w handlu), grupę kolarską utworzył na początku XX wieku. Przez niemal dwie dekady zespół działał na zapleczu wielkiego sportu, bez spektakularnych osiągnięć. Trzy starty – dzięki dzikiej karcie – w Giro d'Italia rozbudziły apetyty, by wielkie wyścigi znalazły się na stałe w menu grupy. Gwarancją tego był awans do World Tour.
Awans dzięki fuzji
CCC długo było za silne i za bogate na kolarską drugą ligę, ale za słabe i zbyt biedne na to, aby dołączyć do elity. W ubiegłym roku, gdy grupa BMC ogłosiła wycofanie się głównego sponsora, Miłek niemal natychmiast przystąpił do rozmów o fuzji. Do porozumienia doszło w lipcu w czasie Tour de France. CCC Team powstał w wyniku połączenia obu zespołów. Dziś ma polską licencję, siedzibę w Polkowicach, choć głównym menedżerem jest pracujący wcześniej w BMC Jim Ochowicz. Ale dyrektorem sportowym został Piotr Wadecki, będący jednocześnie trenerem polskiej kadry narodowej. W tej układance najważniejsze jest jednak to, że pieniądze wykłada Miłek.
Mistrz i grupa średniaków
W CCC Team pozostała część zawodników z BMC. Nie wszyscy, bo niektórzy, niepewni przyszłości zespołu, podpisali kontrakty z innymi pracodawcami. Najważniejsze jednak, że w grupie pozostał jej lider Greg Van Avermaet. Belg jest mistrzem olimpijskim z Rio de Janeiro. To on – wraz z Jakobem Fuglsangiem – dogonił na zjeździe przed metą Rafała Majkę, odbierając Polakowi szansę na złoty medal. 33-letni kolarz odniósł w karierze 39 zwycięstw. Dwa lata temu wygrał słynny wyścig Paryż–Roubaix, był liderem Tour de France, w Belgii, gdzie kolarzy się szanuje, jest idolem.